Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/76

Ta strona została przepisana.

— Tak jest. Będę przychodził często.
— Skąd on może wiedzieć? — zastanawiał się Martin, schodząc ze schodów. Pierwszą ulicę przeszedł sztywno i niezdarnie, lecz potem, zamyśliwszy się, powrócił znowu do swego pełnego wdzięku, zlekka rozkołysanego kroku.