Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/99

Ta strona została przepisana.

nia wartości, które zaszło w nim samym i nie przypuszczał, iż światło, co lśniło w jego oczach, wpatrzonych w Ruth, jest tym samym płomieniem, który żyje w każdych źrenicach męskich, kiedy ogarnie je miłość. Nie wiedział, jak bardzo oczy jego gorące były i męskie, ani się domyślał, że budziły i rozniecały wzruszenie kobiety. Przezroczysta dziewiczość Ruth egzaltowała i oczyszczała uczucia chłopaka, wodząc je po chłodnych szlakach śródgwiezdnych. Byłby zdumiony, gdyby wiedział, że blask jego oczu słodkiemi falami ogarnia dziewczynę i otula ją ciepłem. Za sprawą tej obcej, lecz rozkosznej inwazji, Ruth mimowoli coraz częściej gubiła wątek myśli i — zdumiona tem, co się działo — chwytała naoślep strzępki porwanej rozmowy. Dotychczas nigdy nie brakło jej słów, przytomność umysłu dopisywała zawsze, to też obecne zamieszanie w myślach i słowach byłoby ją przeraziło, gdyby nie zakładała zgóry, iż Martin Eden jest typem niezwykłym. Przy subtelnej wrażliwości dziewczyny nie było ostatecznie rzeczą dziwną, iż nowy, inny wiatr ze świata młodego przybysza mógł ją zaniepokoić.
Na dnie świadomości panienki leżał wciąż jeszcze nierozwiązany problemat: jak dopomóc Martinowi w jego dążności ku wykształceniu? Kierowała właśnie rozmowę na ten temat, gdy Martin rozpoczął pierwszy.
— Zastanawiam się, czy powinienem prosić panią o pewną radę — wyrecytował i otrzymał natych-