Strona:PL London Biała cisza.pdf/13

Ta strona została przepisana.

zjawisk, za pomocą których uświadamia ona człowiekowi jego nicość: wiecznie ten sam porządek przypływu i odpływu, gniewna potęga burzy, huk trzęsienia ziemi, oślepiający ogień błyskawic; ale najbardziej oszałamiające ze wszystkich — to martwa, Biała Cisza. Nic tu nie zaszeleści, jasne niebo błyszczy i cięży, jak miedź, najcichszy szept wydaje się świętokradztwem, a wystraszony człowiek, drobna cząsteczka życia, przemyka się poprzez posępną pustynię martwego państwa, drżąc ze strachu za swą zuchwałość. Dziwne myśli przychodzą mu do głowy, świadomość czegoś niezmiernie tajemniczego przedziera się na zewnątrz. I oblatuje go strach przed śmiercią, strach przed Bogiem, przed światem, nabiera nadziei w życie zagrobowe, poczyna dążyć do nieśmiertelności, do wieczności; wtedy i tylko wtedy podróżny jest sam na sam z Bogiem.
Dzień miał się ku schyłkowi. Rzeka robiła tu gwałtowny zakręt, więc Mayson skierował swój zaprząg do brzegu by przeciąć na ukos wąski przesmyk; ale brzeg był bardzo stromy i psom nie udało się wciągnąć sani; spróbował jeszcze raz i jeszcze raz, ale mimo pomocy Rut i Malmuta Keada, którzy popychali sanie z tyłu, wciąż zsuwały się one na dół. Wreszcie, wszyscy razem zrobili jeszcze jeden wysiłek; nieszczęsne, osłabłe z głodu psy wytężyły wszystkie siły... jeszcze trochę... jeszcze... i sanie zatrzymały się na samym brzeżku. Nagle jednak przedni pies skręcił na prawo i pociągnął za sobą cały sznur psów; postronki