Strona:PL London Biała cisza.pdf/27

Ta strona została przepisana.

mąki i dwudziestu pięciu funtach wędzonej słoniny; ale próba ta, jak się okazało, miała dla niej najzgubniejsze skutki. Osierocone dziecko, Czukra, znalazło przytułek u sióstr w misji, a te dały mu chrześcijańskie imię Magdaleny.
Magdalena wszakże miała jeszcze jednego krewnego: był to stary hulaka, wuj, skutecznie wyniszczający wewnętrzne organa swego ciała nieumiarkowanem używaniem wódki białych twarzy. Pod tym względem usiłował dotrzymać kroku białolicym półbogom i tym sposobem z każdym dniem bardziej zbliżał się do grobu. Gdy zdarzało mu się, że był trzeźwy, zaczynał doznawać okrutnych boleści. Sumienia w nim nie było.
Do tego to starego włóczęgi udał się Koll Hollbryte, a podczas pertraktacji, jakie potem miały miejsce, zużyto niemniej słów, jak tytoniu. Nie obeszło się, naturalnie, bez hojnych obietnic ze strony Kolla. Skończyło zaś na tem, że stary bałwochwalca włożył do swego brzozowego czółna kilka funtów suszonego wieloryba i pojechał do misji Św. Krzyża.

Niewiadomo, jakie nadawał on tam obietnice i ile nałgał — siostry nie lubią robić plotek; faktem jest tylko, że, gdy stamtąd powracał, na szerokiej jego piersi błyszczał krzyż, a w łodzi siedziała siostrzenica jego, Magdalena. Tegoż wieczoru odbył się ślub i rozpoczął wspaniały potłacz[1] tak,

  1. Potłacz — uczta indyjska, której towarzyszą pląsy, strzelanie z łuków, walki siłaczów i t. p.