Ta strona została przepisana.
SCENA II.
DON FELIX, RAMIR i BEATRIXA.
Beatrixa.
Co? czy iuż i Pan wstałeś? o! iakże iesteś czuynym Panie Don Felixie.
Don Felix.
Nieszczęścia moie, Beatrixo, niepozwalaią mi dłużéy spoczywać — Któż na łonie gwałtownéy miłości spać może?
Ramir.
Spoczynek nie dla kochanków, a ieszcze mniéy dla służących.
Beatrixa.
Zapewne, Blanka, staie się przyczyną téy niespokoyności.
Don Felix.
Kłopoty, które mi spokoyność wydzieraią w Aragonii, nie są te, których w Kastylii doświadczałem.
Beatrixa.
To się ma rozumieć, żeś się Pan zakochał wméy Pani; zaraz to ia poznałam.
Don Felix.
Tak iest Beatrixo — ubóstwiam ią, i od niéy zawisł los życia moiego.