Strona:PL Lope de Vega - Don Felix de Mendoza.djvu/30

Ta strona została przepisana.
Don Felix.

Życie moie, winien ci będę.

Beatrixa.

Zbliż się do drzwi, są teraz otwarte, lecz nie rób szmeru. Zakryy się zasłoną, wiszącą u drzwi, i wygodnie przypatruy się Elwirze.

Don Felix (zbliżaiąc się do drzwi).

Możesz zaufać wdzięczności moiéy.

Ramir.

Dobra Beatrixa, z grzecznością czyni to, co od niéy zawisło.

Beatrixa.

Zapewne. Czyliż nie iest dobrze uczynić komu wtedy grzeczność, kiedy sprzyia okoliczność.

Ramir.

O piękna duszo! ponieważ wyrządzaniem przyiemności, zobowiązuiesz bliźnich, trzeba zatém, Panno Beatrixo! abym ci nadarzył zręczność zabawienia się tak dobranym humorom... Ja cię kocham... i chciałbym... (bierze ią za rękę).

Beatrixa (odrzucaiąc ią).

Mówmy z sobą bez owéy gestykolacyi. Powiedź: kochasz mię?

Ramir.

Ponieważ pan móy kocha twoię panią;