Strona:PL Lope de Vega - Don Felix de Mendoza.djvu/33

Ta strona została przepisana.
Ramir.

Nie masz więcéy co mówić, daruię ci wszystkie dochody zebrane z mych usług.

Beatrixa.

Nie, Nie, nie iestem tak chciwa zysku. To, o co cię proszę, iest bagatela, fraszka.

Ramir (na stronie).

To prawie toż samo będzie, co iéy ofiaruię.

Beatrixa.

Daruy mi iedno swoie ucho.

Ramir.

Czyliż ci się podobało.?

Beatrixa.

Tak iest, podobało mi się: taka iest moia wola; oczekuię więc od ciebie tak małego dowodu miłości. Urzniy prędzéy swe iedno i odday mi go, a ia razem ie ze dwunastu innémi w moim gabinecie położę. Jestem, iak widzisz łakoma na takie kléynoty.

Ramir (na stronie).

Co? u djabła; ucho! ona myśli, że głupiego znalazła.

Beatrixa.

I cóż ty się wahasz?

Ramir.

Nie, nie, Panno Beatrixo! daremnie; ia się nie waham: lecz upewniam cię, że i