Strona:PL Lope de Vega - Don Felix de Mendoza.djvu/53

Ta strona została przepisana.
Don Felix.

Nie czyń mi Pani niesłusznych zarzutów. Trzeba się koniecznie ukrywać, trzeba się taić; inaczéy drogo będę opłacał widzenie się z tobą.

Elwira.

Nie zwodź mnie Mendozo!

Don Felix.

Zwodzić ciebie? Pani! ach, zapomniałaś bez wątpienia, iż twe wdzięki są wszechwładne, iż nie można na cię patrzeć bez poświęcenia ci całego życia.. Lecz bozka Elwiro! los móy zawisł od ciebie... będzieszże przychylną moiéy woli? mogęż pochlebiać sobie, że Don Felixa przeniesiesz...

Elwira.

Tak, Mendozo, Kochanek serca moiego nie iest władzca Aragonii... Dosyć iuż powiedziałam, bądź zdrów; interes obowiązuie mnie do zachowania twego rywala; uczyń mu nadzieię téy przyiemności, o którąć prosi...

Don Felix (rzucaiąc się do nóg).

Jakaż łaska! Pozwól niech u stóp twych...

Elwira.

Brat móy może nas zastać.. żegnam cię... (odchodzi).