Strona:PL Lope de Vega - Don Felix de Mendoza.djvu/71

Ta strona została przepisana.
Hrabia.

Wchodzisz z dobytą szpadą do mego pokoiu.

Don Felix.

Na żądanie Alonza wyiąłem ią a pochew.

Alonzo.

Tak iest, na moią proźbę uczynił to.

Don Felix (po chwili myślenia).

Przychodzę uskarżać się na ciebie, Mości Hrabio, że niesłuszne masz o mnie podéyrzenie — Jaż miałbym cię zamordować? Jeśli iestem ci przykrym i podéyrzanym gościem, należy, abym dla uwolnienia cię z kłopotu, od dziś dnia przestał mieszkać w twoim domu.

Hrabia.

Zeznaię, mniemałem tak, Don Felixie; iestem bez przytomności; móy umysł w pomieszaniu; wszystko móy rozum zaciemnia: mniemam, że się wszystko na mnie sprzysięgło, że wszystko oddycha śmiercią moią... Oto smutny skutek okropnéy niespokoyności przyiaciela twego. — Jdę czynić przygotowania do przyjęcia Króla — Don Felixie zatrzymay się tutay — Alonzo i Lazaryllo za mną. (wychodzą).