Strona:PL Lope de Vega - Don Felix de Mendoza.djvu/73

Ta strona została przepisana.
Don Felix.

Elwira pewnie chciała się naygrawać ze mnie.

(czyta) „Blanka iest imie téy damy; kochanek iéy chciał te wyrazy tak tu nakreślić, iżby prócz niego nikt się niedowiedział — Amant co oczyma ią pożera, nie powinien bydź od Elwiry kochanym ponieważ powiedział wzdychaiąc: cały iestem dla Blanki...“
Ramir.

O ho! to iest intryga Elwiry, ona to chciała z kolei uczynić cię zazdrośnym, maiąc zamiar kochania Króla.

Don Felix.

Mylisz się Ramirze, niéma ona téy skłonności. — Wczora dała mi poznać iż się powinienem czegoś spodziewać; lecz pycha pobudziła ią do kochania Króla.

Ramir.

Wierz mi Panie! że zawsze na swoią korzyść tłómaczemy to, co przeciwko nas iest wymierzoném.

Don Felix (po chwili).

Tak Ramirze! Elwira mną pogardza, szydzi ze mnie... Widzę iż iestem iedynie na to zrodzony, abym był igrzyskiem chwilowego zadowolnienia płci pięknéy! abym był celem ich niestałości!... Ramirze, chcę zakończyć to tak srogie, tak dziwaczne przeznaczenie...