Strona:PL Lope de Vega - Komedye wybrane.djvu/111

Ta strona została przepisana.
Sancho.

O! teraz, gdym pan téj ręki,
Cóż dla mnie znaczy fortuna!...

(Wychodzą.)




SCENA  V.
Dziedziniec przed zamkiem Don Tella w Galicyi.
Don Tello w stroju myśliwskim, Celio i Julio.
Tello.

A weź-no ten oszczep, Celio.

Celio.

Wybornie się ubawiłeś.

Julio.

Bo łowy téż wyśmienite!...

Tello.

Tak piękne pole, że nawet
Sam widok licznych barw jego
Raduje...

Celio.

Z jakąż rozkoszą
Strumienie śpieszą się bystre,
By stopy kwiatków całować.

Tello.

Spraw, Celio, psom ucztę hojną.

Celio.

Zdeptały one nie żartem
Urwiste skał tych wierzchołki!

Julio.

Psy dzielne!

Celio.

Florisel przecie
Najlepszy pies w całym kraju!

Tello.

Galaor téż nieostatni.

Julio.

Kot mu się żaden nie wymknie.

Celio.

Seniora już powrót brata
Odgadła.