Strona:PL Lope de Vega - Komedye wybrane.djvu/112

Ta strona została przepisana.
SCENA  VI.
Ciż sami — Felicyana.
Tello.

Ileż miłości
Siostrzyczka mi okazuje!
Niewdzięcznym brat być nie umie.

Felicyana.

Więc kocham go téż tak bardzo,
Że kiedy jest po za domem,
To wszystko mię niepokoi.
Snu nie mam ni wypoczynku
I wówczas zając lub królik
Wydaje mi się potworem.

Tello.

W Galicyi górach, siostrzyczko,
Drapieżnych zwierząt, niestety,
Napotkać trudno. Czasami
Dzik tylko z leśnéj gęstwiny
Wybiegnie i przy rumaku
Strwożonym psy rozszarpuje,
Swéj zemście wtedy kres kładąc,
Gdy piana jego paszczęki
Krwią ofiar się zrumieniła!...
Czasami niedźwiedź się zjawia,
W myśliwca godząc tak wściekle,
Że często człowiek i bestya
Na ziemię walą się społem.
Lecz nasze łowy zwyczajne
Tak skromne, choć rozmaite,
Nie grożą niebezpieczeństwem.
Ta godna szlachty i książąt
Rozrywka do walk zaprawia,
Orężem władać przyucza
I ciało trudem hartuje!

Felicyana.

Pojąwszy żonę, przestaniesz
Zakłócać strachem pierś moję.

Tello.

Zbyt wielkie mam posiadłości,
Bym równą sobie tu znalazł.