Strona:PL Lope de Vega - Komedye wybrane.djvu/124

Ta strona została przepisana.
Tello.

Idź powiédz,
Niech tu nie wchodzi.

(Na stronie.)

O! zmysłów
Pozbawi mię ta dziewczyna!

Sancho.

Dlaczego?

Tello.

Gdyż bardzo pragnę,
Poznawszy was dziś dokładniéj,
Wesele świetném uczynić.

Sancho.

Ja nic już dzisiaj nie pragnę,
Prócz ślubu z moją Elwirą.

Tello.

Do jutra ślub ten odłóżmy!

Sancho.

Ty szczęście moje, seniorze,
Opóźniasz; patrz na mą trwogę
Wypadek najlichszy może
Pozbawić mię mego skarbu.
Jeżelić mędrcy nie kłamią,
To wierzyć trzeba, że słońce
Nowiny światu przynosi.
Któż zgadnie, czém nas obdarzy
Poranek dnia jutrzejszego!

Tello (na stronie).

Stan ducha mego okropny.

(Głośno do Felicyany.)

Pragnąłem ślub ten uświetnić,
A głupiec Sancho brutalnie
Odpycha moję życzliwość,
Wyprowadź córkę swą, Nuno
I noc tę spoczywaj jeszcze!

(Don Tello wychodzi z Felicyaną i z orszakiem.)
Nuńo.

Twa wola spełni się, panie.

(Na stronie.)

O! to już niesprawiedliwe...
I czego Tello się gniewa?