Strona:PL Lope de Vega - Komedye wybrane.djvu/147

Ta strona została przepisana.
Sancho.

Seniorze...

Król.

Śmiało mów...

Sancho.

Władco
Hiszpanii...

Król.

Kto jesteś i zkąd?

Sancho.

Daj rękę swą ucałować,
Niech usta me uszlachetni;
Gdy dotkną się jéj me wargi,
To lepiéj powiem, co myślę.

Król.

Dłoń łzami rosisz. Co ci jest?...

Sancho.

Me oczy, zazdroszcząc ustom,
Wprzód chciały skargę swą zanieść.
Przychodzę błagać o karę
Na pana, co mi jest wrogiem.

Król.

Bądź dobréj myśli i nie płacz.
Potrafi król być łaskawym,
Lecz umie karać występki.
Mów, kto ci krzywdę wyrządził?

Sancho.

Skrzywdzony płacze jak dziecko.
Król ojcem biednych.. miéj litość.

Król (na stronie).

Ma rozum... budzi współczucie
Przed skargą.

Sancho.

Jestem szlachcicem,
Lecz biednym przez zmiany losu,
Co dręczą mię od kołyski.
Wybrawszy równą mi dziewkę,
Dziedzica, Don Tella Neyra,
O ślubie swym uprzedziłem.
Pozwolił — a nawet jeszcze
I ojcem ślubnym chciał zostać.
Lecz miłość, która potrafi
Człowieka najmądrzejszego