Strona:PL Lope de Vega - Komedye wybrane.djvu/150

Ta strona została przepisana.
Sancho.

Z twéj ręki szlachetnéj nigdy
Hojniejszy dar nie wypłynął.

Król.

Czyś przybył pieszo?

Sancho.

Nie, królu,
Na koniach przyjechaliśmy,
Pelagiusz i ja.

Pelagiusz.

Tak szybko,
Jak wicher, gdzie... szybciéj jeszcze!
Mój koń ma narowy dziwne:
Zaledwie da wsiąść na siebie,
Wnet runie w piasek lub strumień,
Jak plotkarz biegnie — a jada
Jak student; jeśli przypadkiem
Oberżę zoczy — to musi
Lub wejść tam, lub się zatrzymać.

Król.

Zuch jesteś, chłopcze.

Pelagiusz.

Ten jestem,
Co kraj swój rzucił dla ciebie.

Król.

I ty ze skargą przychodzisz?...

Pelagiusz.

Tak, królu, na tego konia.

Król.

Chcesz czego?

Pelagiusz.

Żołądek pusty,
Oj! żeby kuchnia tu była!...

Król.

Z przedmiotów, które tu widzisz,
Co chciałbyś zabrać ze sobą?...

Pelagiusz.

Nie wiedziałbym co z tém zrobić,
Tellowi poślij... on tyle
Ma rzeczy takich u siebie!...

Król (na stronie do hrabiego).

Poczciwiec bardzo zabawny.