Strona:PL Lope de Vega - Komedye wybrane.djvu/158

Ta strona została przepisana.
Pelagiusz.

Idź, do nóg padnij mu kornie,
Tę silną rękę ucałuj.

Sancho.

Monarcho najmiłościwszy,
Zwycięzki królu Kastylii!...
O, pozwól mi ucałować
Twe stopy, które mieć będą
Grenadę za poduszeczkę,
A gród Sewilli za dywan!...
Poznajesz mię?...

Król.

Galicyjski
Ziemianin, który mię prosił
O łaskę...

Sancho.

To ja, seniorze.

Król.

Nie trwóż się...

Sancho.

Z boleścią wielką
Wróciłem do stóp twych, królu,
Powtórnie prosić o łaskę,
Lecz chociaż grzechem jest wielkim
Ta śmiałość moja, to jednak
Przebaczysz ją, o monarcho,
Biednemu, który przychodzi
Znów błagać sprawiedliwości.

Król.

Mów śmiało — możesz być pewny,
Że skargi twojéj wysłucham.
Ubóstwo jest najpewniejszym
Do łaski mojéj tytułem.

Sancho.

O królu niezwyciężony!
Gdym do Galicyi wróciwszy
Twe pismo wręczył Tellowi,
By zgodnie z prawem słuszności
Powrócił mi narzeczoną;
Przeczytał, lecz nie uczciwszy,
Tak wściekłym uniósł się gniewem,
Że zamiast oddać mi dziewkę
Zniewagą okrył haniebną