Kornego woli twéj posła!..
Tak mnie i tego pasterza
Traktował, że cudem tylko
Uniknąć śmierci mogliśmy.
Robiłem starania, żeby
Nie trudzić skargą monarchy,
Lecz wszystkie były daremne.
Ksiądz proboszcz, który się cieszy
Powagą, przemawiał za mną
I opat z Samos wielebny,
Współczuciem dla mnie przejęty,
Nikt serca jego nie wzruszył.
I téj mi nawet pociechy
Odmówił, widoku lubej!...
Przychodzę tu więc powtórnie,
Tak żądać sprawiedliwości,
Jak żądałbym jéj od Boga,
Którego jesteś, o królu,
Na ziemi naszéj obrazem!...
List ręką moją pisany...
Czyż podarłby go zuchwale?...
By zwiększyć gniew twój
Kto inny „tak“-by powiedział,
Lecz niechaj Pan Bóg mię strzeże,
Bym kłamstwem sprawę swą wspierał.
Przeczytał, lecz go nie zniszczył.
Fałsz!... zniszczył, gdyż przeczytawszy,
Rozkazu króla nie spełnił!...
Choć w nędznych żyjesz warunkach,
Ty musisz mieć krew szlachetną,
Lub zacnych ojców być synem;
Z twéj mowy sądzę i czynów!!...
Musimy zaradzić złemu.
Henryku, hrabio...
Słuchamy.
Wyjeżdżam dziś do Galicyi;
Mój honor tego wymaga,
Zatrzymać to w tajemnicy.