Strona:PL Lope de Vega - Komedye wybrane.djvu/162

Ta strona została przepisana.

Zaślubiłbym ją, jak gdyby
Z twéj chaty nie wychodziła...

Nuńo.

Gdzież to jest krata?...

Celio.

Z téj strony
W okienku wieży... mówiła
Że będzie tam...

Nuńo.

Zdaje mi się,
A może starca myli wzrok...
W okienku coś jest białego...

Celio.

Więc zbliż się... ja już odchodzę,
Bo choć twéj prośbie uległem,
Nie chciałbym być tu widziany...

(Wychodzi.)




SCENA  IV.
Elwira ukazuje się w zakratowanem oknie wieży. — Nuńo.
Nuńo.

Czyś to ty, córko nieszczęsna?...

Elwira.

A któżby jak nie ja, ojcze?...

Nuńo.

Myślałem, że cię nie ujrzę,
Bo hańba twoja, dziewczyno,
Wciąż stała mi przed oczyma,
A hańba tak jest okropną,
Że nawet rodzic twój, córko,
Nie pragnąłby cię już widzieć!...
Tak-że to godnie potrafisz
Dziedziczyć honor swych przodków,
Że kryształ jego rozbity!...
Jeżeliś czci swéj nie strzegła,
Swym ojcem zwać mię nie będziesz,
Bo córka hańbą skalana
Od ojca może chcieć tylko,
By swoję krew z niéj wytoczył.