Strona:PL Lope de Vega - Komedye wybrane.djvu/163

Ta strona została przepisana.
Elwira.

Ach, ojcze, jeśli w méj doli,
Śród strasznych życia męczarni,
I ci, co cieszyć powinni,
Przychodzą zwiększać tortury;
Nieszczęścia, jakich doświadczam,
Przekroczą wszelkie granice!...
Wszak jestem jeszcze twą córką.
Wraz z życiem dałeś mi, ojcze,
Szlachetność swoję — i ona
Dziś we mnie — ciebie czcić umie.
Przyznaję, że tyran podły
Zwyciężyć pragnął mię, ale
Choć słaba, umiałam walczyć
Z odwagą nadludzką prawie.
Więc dumnym bądź ze mnie, ojcze,
Że mimo tortur, więzienia,
Wprzód umrę, zanim cześć stracę.

Nuńo.

O córko, temi słowami
Roztwarłaś znów moje serce.

Elwira.

Cóż z Sanchem biednym się dzieje?

Nuńo.

Powrócił znów do Alfonsa,
Słynnego Kastylii króla.

Elwira.

Nadługo dom swój opuścił?...

Nuńo.

Spodziewam się, że dziś wróci.

Elwira.

O, żeby go nie zabili!

Nuńo.

Czy godzą na jego życie?

Elwira.

Przysięgał, że go zabije.

Nuńo.

Uniknie Sancho zasadzki.

Elwira.

O! czemuż nie mogę skoczyć
Z téj wieży w twoje ramiona.