Strona:PL Lope de Vega - Komedye wybrane.djvu/169

Ta strona została przepisana.
Joanna.

Na świecie
Nikt pewno większéj nie widział!

Nuńo.

Pójdź do mnie, Pelagiuszu...

Pelagiusz.

Mam słówko z kuchnią pomówić.

Nuńo.

Pójdź tutaj...

Pelagiusz.

Wrócę za chwilę.

Nuńo.

Rozumiész?...

Pelagiusz.

I czegóż chcecie?...

Nuńo.

Któż to jest ten sędzia śledczy,
Którego Sancho sprowadza?...

Pelagiusz.

Ten sędzia...

(Na stronie.)

Boże dopomóż.

(Głośno.)

To człowiek bardzo dostojny.
Jest blady i rozpalony,
Wyniosły i drobny ciałem,
Ma usta, któremi jada
I brodę pół-blond, pół-czarną,
Lekarzem jest albo będzie,
Bo nieraz krew puszczać każe,
Chociażby nawet i z gardła.

Nuńo.

Czy widział kto zwierzę takie?




SCENA  X.
Ciż sam i Brito.
Brito.

Pójdź prędzéj, seniorze Nuńo,
Do bramy naszego domu
Trzech panów jakich-ś przybyło.