Strona:PL Lope de Vega - Komedye wybrane.djvu/20

Ta strona została przepisana.
Książę.

Pozorom zbyt nie ufamy.

Ricardo.

Ztąd blizko mieszkanie damy,
Lic śnieżnych i takiéj słodkiéj,
Jak cukier sam janowcowy.

Książę.

Ma pociąg?

Ricardo.

Właściwy cerze.
Lecz wspólnik na jéj kwaterze
Wciąż żuje, nie wznosząc głowy,
Gdy do nich przyjdzie kto z miasta.

Febo.

To woły żują tak zawsze.

Ricardo.

Tu chęci jak najłaskawsze
Świadczyłaby nam niewiasta,
O prawie gdyby wiedziała.

Książę.

Więc pójdźmy...

Ricardo.

Nie zechce może
O takiéj wpuścić nas porze.

Książę.

A gdyby mię téż poznała?

Ricardo.

Fortecę wnet zdobędziecie!...

Książę.

Więc stukaj!...

Ricardo (puka).

Stukanie słyszy,
Bo czeka śród nocnéj ciszy.