Nie frymarcz jego osobą!...
Król-by mię nie zhańbił... nie!...
Śród nocy... monarcha... tu... sam..
Bezwstydny głos twój znieważa
Wielkiego ziem tych mocarza,
Więc podły zadaję ci kłam!...
Król hańbił by swe wasale?...
Zwiększyłeś wściekłości méj żar!...
O siebie nie dbam już wcale,
Za króla — nie ujdziesz ty kar!...
Czy nie wiesz, jak tego karzą
Światowe i boskie prawa,
Kto podle, niecną potwarzą,
Na króla honor nastawa!...
I taki policzek mam znieść!...
Czy słyszysz? Jam król!...
Dość tego!...
Królowie honoru strzegą
A tyś podle skalał mą część!...
Z tym gburem rozprawa ślizka. —
Co zrobić?...
Że król — wiem o tém
Pozwolę wyjść mu, by potem
Swéj hańbie przyjrzeć się zblizka!...
Jak szarpie cios ten... jak boli...
Któż wściekłość moję ogarnie!...
Więc honor można bezkarnie
Kaprysem hańbić swawoli!...
Ktokolwiek jesteś — uchodź precz!...
Bo strasznie zemsty krwawéj miecz
Zacięży na twojéj głowie!...
Lecz szanuj monarchę więcéj...
Niech królem ten się nie zowie,
Kto czyn popełnia zwierzęcy!...
Mam taką przebaczyć zbrodnię!...
W mych żyłach kipi wstyd i gniew!...