Strona:PL Lope de Vega - Komedye wybrane.djvu/242

Ta strona została przepisana.

Przychodzisz za mną aż tutaj,
Gdym ja już umarł przed wieki!...
O pieniądz racz się postarać,
On miejsce zajął honoru!...
— Co ciebie tu sprowadziło?...
— Pragnąłem dotrzymać słowa.
— Wydajesz mi się naiwnym.
Dotrzymać słowa... śmiech bierze...
Kłam zadać swojemu słowu
To piosnka dzisiejszych czasów!...

Don Sancho.

Ja-m przyrzekł zabić człowieka,
Zabiłem... druha swojego!...
— Źle...

Klaryndo.

Prawda... nie bardzo dobrze...

Don Sancho.

— Przeklęty!... w otchłań go zepchnąć
Niech cierpi za swoje głupstwo!...

Klaryndo (n. s.).

Przez Boga! gdy potrwa w błędzie,
To zmysły utracić może.
Spróbujmy jakiego środka.

(zaczyna krzyczéć)
Don Sancho.

Co słyszę?... Co to za krzyki?!

Klaryndo.

To moje... głos psa Cerbera,
A stróża tego pałacu,
Czy pan mię już nie poznajesz?...

Don Sancho.

Tak, owszem...

Klaryndo.

A pan kto jesteś?...

Don Sancho.

Honoru ekstrakt —

Klaryndo.

Idź sobie —
Nam takich tutaj nie trzeba.
Na tamten świat go wysadzić!
W Sewilli więzienie precz ztąd!...
Lecz cóż to?... zamknąć mu oczy,
By nie miał trwogi w podróży