Kobieta... sercem ci blizka
Uciekaj!...
Błagam z pokorą,
Oswobódź twarz swą z ukrycia;
Natychmiast udam się w drogę.
W téj chwili wierz mi... nie mogę!...
Chcę spłacić dług mego życia,
Chcę wiedzieć, jakiéj istocie
Mam wdzięcznym być nieskończenie,
Bym kiedyś po swym powrocie
Wypłacił to ocalenie...
Pochodzę z wyższego świata
I kocham ciebie nad siły;
A w tobie mam, o mój miły,
Kochanka razem i kata!...
Idź... błagam!...
Prośba nie wzruszy,
Napróżno wracasz znów do niéj!...
Patrz!... skoro to cię nakłoni!...
O, przebóg! gwiazda méj duszy!...
Tak!... gwiazda!... blasku jéj siła
Z ratunkiem śpieszy w potrzebie!...
Głos zemsty miłość stłumiła!...
Kochając, pragnę dla ciebie
Być zawsze gwiazdą zbawienia!...
Uciekaj!...
Więc swego wroga
Ta gwiazda szlachetna, droga
Jasnością swą opromienia?
Jéj łaski wyjaw przyczynę?...
Mordercę własnego brata
Ocalić pragniesz dla świata?...
On zginął — i ja niech zginę!...