Co widzę? Pedro de Caus...
Cóż cię tu do mnie sprowadza?...
Ten pierścień z herbem królewskim
Czy własność to jest monarchy?...
Tak, pierścień ten cię obroni
Od kary za wszelką, zbrodnię!...
Okryta gęstą zasłoną
Przybyła dziś do Triana
Kobieta jakaś z rozkazem,
Bym oddał jéj Roelasa.
Na widok tego pierścienia
Spełniłem rozkaz ochoczo.
I więzień był jéj oddany.
Po chwili Ortiz powrócił
Żądając dosyć gwałtownie,
By mu więzienie otwarto.
„Ja woli króla nie spełnię, —
Wciąż wołał jakby w gorączce —
Ja umrzeć chcę, bo morderca
Tabery na śmierć zasłużył“.
Zatrzymać go próbowałem,
Lecz krzyczał tak przeraźliwie,
Żem musiał bramę otworzyć.
A teraz siedzi spokojnie,
Wyroku śmierci czekając.
Ja-m nigdy w życiu nie widział
Mieszkańców tak chrześcijańskich,
Szlachetnych tak nieskończenie:
Marmury, bronzy, posągi!...
Ta dama nam powiedziała,
Że nie chciał przyjąć wolności,
Poznawszy w niéj siostrę Busta,
Któremu śmierć zadał...
Jeszcze
Dziwniejsze to, co mi mówisz.
Szlachetność gwałci naturę,