Strona:PL Lope de Vega - Komedye wybrane.djvu/30

Ta strona została przepisana.
Kasandra.

Znajomi pana ci ludzie?

Fryderyk.

To jest mój orszak podróżny,
Na twoje gotów usługi!




SCENA  VIII.
Wchodzi Batin, niosąc na rękach Lukrecyą.
Batin.

Kobieto, czemu tak ciężysz,
Gdy lekkich nosicie miano?

Lukrecya.

Gdzie niesiesz mię, mój rycerzu?

Batin.

Gwałtownie ratuję panią
Z tych piasków, które za sobą
Ten strumień biegnąc zostawia.
By zdobyć nimfy tak piękne
Podstępem, figlarz ten niecny
Karetę waszę wywrócił.

Fryderyk (do Kasandry).

Racz pani wyznać swe imię,
Ażebym uczcił cię godnie.
Kto jesteś, powiedz?

Kasandra.

Seniorze,
Ukrywać swego nazwiska
Nie pragnę — jestem Kasandra,
Książęcia Mantuy córka,
Obecnie księżna Ferrary.

Fryderyk.

I Wasza Wysokość sama
Tak długą podróż odbywa?

Kasandra.

Nie jestem sama — w blizkości
Gonzaga margrabia został.
Prosiłam, by mi pozwolił
Ten strumień przebyć samotnie
I skryć się przed żarem słońca.
Lecz w drodze do tego brzegu,