Ta strona została przepisana.
SCENA II.
Ciż sami — Książę, Fryderyk i Batin.
Książę.
O hrabio, gdybym był wiedział,
Że ślub mój tak cię zatruje,
Przed ślubem umrzeć-bym wolał!
Fryderyk.
Ja-bym się martwił tém ojcze,
Lub wątpił o twéj miłości?
Zbyt przykre to przypuszczenia!
Nie wątpisz chyba, mój ojcze,
Że gdybym cierpiał z téj racyi
Swą niechęć ukryłbym snadnie!
Chorobę widać z méj twarzy,
Przyczyny — nie!
Książę.
Mantuańscy
Lekarze a i Ferrarscy
Zgadują, godząc się na to,
Że na twój smutek jedyném
Lekarstwem hymen być może.
Fryderyk.
Dla dziewczyn trafny to środek,
Lecz mego stanu młodzieńcom
Lekarstwo takie — zbyteczne.
Kasandra (do Lukrecyi).
I spojrzeć książę nie raczy!
Brutalstwo dziwne i wzgarda!
Lukrecya.
Nie winien, jeśli nie dostrzegł.
Kasandra.
Ha, pójdźmy! Bodaj mu tylko
Ta wzgarda nie zaciążyła.
(Wychodzą.)