Strona:PL Lope de Vega - Komedye wybrane.djvu/51

Ta strona została przepisana.
Fryderyk.

Ja jednak wiem coś nowego,
Że markiz z miłości dla niéj
Swój pobyt u nas przedłuża.

Książę.

Cóż cię to może obchodzie?...

Fryderyk.

Miéć damę, która skwapliwie
Umizgi innych przyjmuje,
To... pisać na zmiętéj karcie!...

Książę.

Więc chyba już od kolebki
Dziewczęta zamykać trzeba
Przed wzrokiem chłopców skalanym.
Wszak kryształ najszlachetniejszy,
Gdy przyćmi go oddech ludzki,
Potarty — wnet świetność swoję
I dawny blask odzyskuje.

Fryderyk.

Uwagi twe sprawiedliwe,
Lecz kiedy kuźnia, seniorze,
Iskrami zionie gęstemi,
By ognia żar stłumić groźny,
Na węgle kowal płyn leje.
Lecz ogień wodę pochłonie
I węgiel znów żarem zionie!
Tak i mąż pierwsze płomienie
Wybranéj złagodzić może,
Lecz ogień wróci groźniejszy
I wówczas lękać się muszę
Jeżeli kocha innego,
Bo nie mam chęci być wodą,
Jéj miłość potęgującą
Ku krzywdzie mego honoru.

Książę.

Jak śmiesz być impertynentem,
Tak mówić mi o Aurorze
Brutalsko, jakby o nocy...

Fryderyk.

Lecz pozwól...