Strona:PL Lope de Vega - Komedye wybrane.djvu/54

Ta strona została przepisana.

Że jedną duszą byliśmy.
A dzisiaj miłość ta święta
Za zdradą jego umiera.

Kasandra.

Boleję, droga Auroro,
Żem w części tego przyczyną,
Lecz ukój boleść twéj duszy,
Ja sama z nim się rozmówię,
Choć nie jest rzeczą zbyt łatwą,
Do ładu przyjść z zazdrosnemi.

Aurora.

Zazdrosny on?

Kasandra.

O markiza...
Tak książę twierdzi...

Aurora.

O pani!
Racz wierzyć, że smutek jego
Dziecięciem nie jest miłości.

(Wychodzi.)




SCENA  VI.
Kasandra, Fryderyk i Batin.
Kasandra.

Fryderyk...

Fryderyk (przyklękając).

O księżna pani!
Racz podać niewolnikowi
Dłoń swoję.

Kasandra.

Ty na kolanach?!
Poniżasz siebie, mój hrabio!

Fryderyk.

Chcesz skrzywdzić uczucie moje?
Jeżeli odmówisz ręki,
Nie wstanę.

Kasandra.

Oto me dłonie!
Przez Boga, co ci się stało?
Zda mi się, że ty drżysz, hrabio.