Strona:PL Lope de Vega - Komedye wybrane.djvu/59

Ta strona została przepisana.

Podkłada ogień; pelikan
Indyjski, by dziatki swoje
Ocalić, bije skrzydłami
I zamiast ogień przygasić,
Dopóty wznieca płomienie,
Aż skrzydła sobie spaliwszy,
W niewolę wpada nieszczęsny.
Tak! myśli moje — to dzieci
Miłości, których pilnuję
W milczenia gnieździe, bo one
Płomieniem są zagrożone.
Uderza miłość skrzydłami,
A zamiast je oswobodzić,
Roznieca płomień i ginie!...
Ty zwodzisz mię — a ja ginę...
Podniecasz — ja zmysły tracę...
Odwagą tchniesz — a ja-m w trwodze...
Uwalniasz — a ja się plączę...
Porywasz ty mię — ja padam!
Tak wielkie niebezpieczeństwo
Mi grozi, że wolę raczéj
Umierać, milcząc, bo przecie
Śmierć kończy wszystko na świecie.

(Wybiega.)




SCENA  VIII.
Kasandra.

Dla biednych ludzi spokoju,
Na ziemi Bóg nic nie stworzył
Gorszego nad wyobraźnią;
Wszak ona ogień w lód zmienia.
W barwę pragnienia odziana,
Wyradza pokój lub wojnę
I dręczy i uspokaja.
Jest dziwnym rodzajem duszy,
Co świeci mniéj niż zaciemnia!
Uragan nie stwarza tylu
Zamętów najprzeróżniejszych,
Jak owe prawdy zamglone,
Co w naszéj tkwią wyobraźni.