Potworność!... Zbrodnia ohydna!...
Więc nawet ojciec synowi
Zaufać teraz nie może!
Jak poznać prawdę, bo świadków
Ku hańbie swéj brać nie mogę!
Tak-bym jéj nawet nie doszedł.
Któż śmiałby prawdę tak podłą
Swojemu wyznawać księciu!
Lecz karać — to nie jest mścić się.
Kto karze, ten się już nie mści.
Wyjawiać tego nie trzeba,
Co zawsze hańbę przynosi!...
Gdym spostrzegł, że nie spoczywasz,
Przybyłem...
Niech cię Bóg strzeże.
O jednę prosić cię łaskę.
Nim wyznasz prośbę, wiedz o tém,
Że pragnę zrobić, co zechcesz.
Gdyś, ojcze, wyrzekł niedawno,
Że moje z Aurorą śluby
Są twego serca pragnieniem,
Przystałem chętnie, lecz późniéj,
Zazdrością powodowany,
Nie mogłem spełnić twéj woli.
Dziś jednak już przeświadczony
O prawdzie — dałem Aurorze
Me słowo, że ją zaślubię,
Jeżeli zgodzisz się na to.
Więc proszę o nią i błagam.
Nie mogłeś sprawić mi większéj
Radości, lecz pozwól jeszcze