Strona:PL Lope de Vega - Komedye wybrane.djvu/89

Ta strona została przepisana.
SCENA  XIV.
Kasandra i Fryderyk (w głębi Książę ukryty).
Fryderyk.

Nie było tu mego ojca?...

Kasandra.

Z bezczelnym spokojem, zdrajco,
Śmiesz księciu spoglądać w oczy
I żądasz odeń Aurory?

Fryderyk.

Milczenie!... Zgubisz nas, pani!...

Kasandra.

Ja nie znam trwogi, nędzniku!...

Fryderyk.

Co czynisz?... głos twój rozbrzmiewa!...

Książę (zbliżając się na stronie).

Dowody znaleźć tu muszę;
Ztąd łatwo słyszeć ich mowę.

Fryderyk.

Lecz, pani, hamuj się, proszę,
O swojéj pomyśl godności.

Kasandra.

O! jestże człowiek tak podły,
By mógł porzucić kobietę,
Honoru ją pozbawiwszy!

Fryderyk.

Nie jestem jeszcze żonaty.
Pragnąłem upewnić księcia
I żywot nasz zabezpieczyć.
Czyż możem tak żyć, Kasandro?...
Wszak książę nie jest człowiekiem
Z pospólstwa — mógłżeby ścierpieć
Imienia swojego hańbę?...
Już dosyć... zanadto długo
Uczucie nas zaślepiało!...

Kasandra.

O tchórzu podły, nędzniku,
Więc te łzy i te błagania,
Któremi niegdyś porwani
Swój honor poświęciliśmy,