Strona:PL Lope de Vega - Komedye wybrane.djvu/95

Ta strona została przepisana.

Przeciwko mnie knują spiski.
Kobieta, któréj się zwierzył,
Odkryła mi tajemnicę.
Kto wierzy kobiecie — głupiec!...
Roztropny, kto jéj pochlebia!...
Kazałem przybyć tu zdrajcy,
Pod ważnéj sprawy pozorem.
Gdym w sali téj zamkniętemu
Przypomniał czyny zbrodnicze,
Osłupiał — a ja z łatwością
Do krzesła go przywiązałem
I ciało suknem okryłem,
By ten, kto pierś mu przebije,
Nie widział twarzy nędznika,
Gdyż nie chcę kłócić Italii.
Przybyłeś ty, a więc chętnie
Powierzam ci sprawę całą,
Milczenia się domagając!...
Więc dobądź szpady, mój hrabio,
I odbierz mu nędzne życie.
Ja u drzwi będę pilnował...
Niech staną się me źrenice
Dzielności twojéj świadkami.

Fryderyk.

Czy chcesz doświadczyć mię, panie?
Czy prawda, że ci zbrodniarze
Przeciwko tobie coś knuli?

Książę.

Gdy ojciec czy złe czy dobre
Poleca dziecku wykonać,
Czyż ono sprzeczać się będzie?...
Precz podły... ja sam pobiegnę!...

Fryderyk.

Powstrzymaj szpadę... zaczekaj...
I czegóż miałbym się lękać,
Gdy zbrodniarz jest skrępowany?...
Lecz nie wiem co to ma znaczyć,
Że czuję dziwny ból serca?!

Książę.

Pozostań, nędzny...

Fryderyk.

Już idę...