Strona:PL Lord Lister -01- Postrach Londynu.pdf/7

Ta strona została uwierzytelniona.
POSTRACH LONDYNU
Prześladowana niewinność

Około godziny szóstej wieczorem, bogaty kupiec branży jedwabnej, Lucas Brown, dał znak swemu głównemu buchalterowi, aby zamykał biuro.
Okna biura wychodziły na jedną z najruchliwszych ulic Londynu i mister Lucas Brown mógł przyglądać się spacerującym tłumom przez zasunięte żaluzje.
Zanim pracownik zdążył podnieść się z za biurka, mister Brown dodał śpiesznie:
— Proszę mi przysłać nową naszą urzędniczkę, miss Walton... Pragnę z nią pomówić.
Buchalter uśmiechnął się pod wąsem. Znając od dawna swego szefa, wiedział dokładnie jakiego rodzaju rozmowę miał on na myśli. Brown angażował do swej firmy jedynie młode i przystojne dziewczyny, które wpadły mu w oko. Korzystając z ich braku doświadczenia i naiwności, czynił z nich swe powolne narzędzia.
— Czy jest pan zadowolony z pracy miss Walton? — zapytał się buchaltera, który szedł właśnie zawołać dziewczynę.
— O, w zupełności — odparł mąż zaufania.
— To cudownie — Brown zatarł z zadowoleniem swe tłuste, obwieszone pierścieniami ręce. — Bardzo mnie to cieszy... To bardzo miłe i ładne dziecko — przy odrobinie sprytu, mogłaby mieć u mnie święte życie.
Fala hałasu wdarła się z ulicy przez okna... To roznosiciele gazet wybiegli tłumem z redakcji, wykrzykując ile sił w piersiach szczegóły najnowszej sensacji:
— Ostatni wyczyn Rafflesa!... Kradzież brylantów wartości przeszło sześciu milionów!... Sprawca kradzieży — Tajemniczy Nieznajomy!... Nieuchwytny Raffles!... Raffles!... Raffles!...
Przechodnie wydzierali sobie formalnie gazety z rąk:
— Niech mi pan skoczy po gazetę — rzekł Brown do buchaltera — Jakiś nowy kawał spłatał ten wisielec...
Buchalter wyszedł i wrócił po chwili, niosąc numer gazety, której cała pierwsza strona poświęcona była wyczynowi Rafflesa... Mister Brown szybko przebiegł wzrokiem artykuł:
— Zupełnie niebywały człowiek! Nie ma chyba sobie równego! Z jaką zręcznością trzyma on w szachu cały Scotland Yard... Doprawdy, od czasu gdy Sherlock Holmes wycofał się do zacisza domowego, główna kwatera naszej wspaniałej policji upodabnia się coraz bardziej do przytułku dla starych kobiet!...
— W samej rzeczy — przyznał buchalter — To prawdziwy geniusz... Uważam, że człowiek ten zmusza nas do podziwu... Niewątpliwie posiada całkiem niezwykłe właściwości... To król wśród przestępców.. Napoleon w swoim rodzaju... A zewnętrznie, ma wygląd skończonego gentlemana...
— Przesadza pan, mój drogi... Ten dziwaczny entuzjazm udzielił się całemu Londynowi... prawdziwa gorączka... Gdziekolwiek się udasz, wszędzie pełno nieprawdopodobnych historii o tym gentlemanie-przestępcy... Ładny mi gentleman — tu Brown wydął pogardliwie swe grube wargi — Pan również, panie Tomaszu, posiada dość dziwne pojęcie o tym, jakim powinien być w rzeczywistości prawdziwy gentleman...
— Bynajmniej, panie Brown... Przecież wszystkim wiadomo, że ten przestępca cały swój łup obraca na wspomaganie biednych i nieszczęśliwych z Whitechapel i East-endu.
— W takim razie to wariat — odparł Brown z flegmą. — Inaczej użyłby tych pieniędzy na bardziej normalne cele... Pieniądze można wydawać na przyjemności lub kobiety... Cała ta kanalia z Whitechapel nie zdołałaby wyciągnąć grosza z mej kieszeni...
— Zupełnie w porządku — odparł buchalter, tłumiąc śmiech — właśnie przeciw takiemu stanowi rzeczy występuje Raffles... Zamiast wyciągać z pańskiej kieszeni poszczególne grosze — woli zabrać panu cały portfel... Jest to bez porównania dla biedaków korzystniejsze.
Mister Brown ściągnął brwi i odpowiedział zlekka poirytowanym głosem: — Zapomina się pan chwilami, panie Tomaszu. Proszę zaprzestać tego rodzaju