Strona:PL Lord Lister -04- Intryga i miłość.pdf/6

Ta strona została uwierzytelniona.
INTRYGA i MIŁOŚĆ
Markiz di San Balbo

Zbliżał się wieczór. Myśliwi i ich psy powrócili już do domu. W Rastinghouse, siedzibie lorda Clifford, przygotowywano się do kolacji. Wielki hall tego feodalnego pałacu, przytłaczającego wielkością i bogactwem, był jeszcze pusty. Jakiś wysoki i elegancki mężczyzna w nieskazitelnym smokingu niedbałym krokiem scodził z wspaniałych marmurowych schodów, przykrytych puszystym dywanem.
Jasna główka kobieca, dotychczas niewidzialna z powodu panujcego półmroku, zarysowała się na tle głębokiego fotela. Dwoje błękitnych oczu o kolorze szafirów lękliwie i pytająco zwróciło się w stronę przybysza. — Czy przeraziłem panią, miss Goar? — zapytał z uśmiechem. — Może przypuszczała pani, że budzący powszechny lęk John Raffles postanowił skraść złoto pani włosów?
Na widok nieznajomego dziewczę podniosło się z fotelu. Była wysoka i smukła. Zakłopotanie odbiło się na jej twarzy. Nie wiedziała w jaki sposób się zachować wobec tego człowieka, który, stojąc tuż obok niej, wypielęgnowaną dłonią gładził jedwabistą czarną brodę.
— O nie, markizie. Poznałam pana odrazu. Nie wiem jednak czemu to przypisać, że tak często spotykamy się w tym domu tak pełnym gości i tak obszernym. Być może, przeznaczenie stawia pana na mej drodze.
Nieznajomemu, który nie spuszczał z niej oka wydawało się, że łza potoczyła się po jej policzku.
— Chciałbym, miss, aby ten zbieg okoliczności odpowiadał pani życzeniom — rzekł głosem w którym przebijało lekkie wzruszenie. — Chciałbym również, aby oczy pani strafiły wyraz smutku, który spostrzegam w nich obecnie.
Złożył długi pocałunek na delikatnej ręce dziewczyny.
— Nie mogę zrozumieć — podjął dalej — jakie może mieć pani powody do smutku. Wszyscy panią kochają i szanują. Jest pani pod opieką człowieka zacnego, starego pułkownika Goara..
Miss Florence potrząsnęła głową i przezwyciężywszy silne wzruszenie rzekła.
— Nie sądziłabym, że pan da się równie łatwo, jak inni, uwieść pozorom.
Zaskoczony tym nieznajomy spojrzał na młodą dziewczynę i odparł z uśmiechem.
— Nie wolno zbyt wiele folgować swej wyobraźni, droga pani. Istotnie zwróciłem uwagę na coś, czego niezawodnie nie spostrzegli pozostali. Będę bliskim prawdy, jeśli powiem, że przyczyną pani smutku jest jeden z pani bliskich krewnych?...
— Tak — odparła dziewczyna. — Jeśli nikt nie przyjdzie mi z pomocą, jestem zgubiona — rzekła wybuchajc nagle płaczem.
— W żyłach markiza di San Balbo płynie krew dawnych rycerzy — rzekł nieznajomy, ujmując z czcią rękę młodej dziewczyny. — Pradziad mój dla kobiety pozwolił pogrążyć się we wrzącej oliwie. Choć czasy obecne są mniej groźne i nie wymaga pani ode mnie tego rodzaju dowodu oddania — jestem zawsze duszą i ciałem do pani dyspozycji.
Miss Florence cofnęła się. Męska piękność nieznajomego, który spoglądał na nią swymi niespokojnymi czarnymi oczyma wzbudzała w niej zaciekawienie i niepokój. Zrozumiała nagle, że uczucie onieśmielenia, które odczuwała stale w obecności tego człowieka było niczym innym niż zapowiedzią gorącej miłości. Skonstatowanie tego faktu kazało jej na chwilę zapomnić o przyczynach smutku. Ale Amerykanin, o którym opowiadano, że posiadał w Vuelta Abajos plantacje wartości wielu milionów, zachęcił ją do wyspowiadania się ze swych zmartwień.
Historia jej była krótka. Mister Goar, były półkownik armii brytyjskiej, stary żołnierz, uważany powszechnie za uczciwego i szlachetnego człowieka — był w reczywistości nędznikiem, który upatrzył sobie na ofiarę młodą dziewczynę. Od chwili gdy siostrzenica jego wyszła z okresu dzieciństwa, prześladował ją swymi czułościami z uporem starego rozpustnika. Doszło nawet do tego, że pewnego wieczoru, odprawiwszy całą służbę, przemocą usiłował za-