Strona:PL Lord Lister -05- Uwodziciel w pułapce.pdf/13

Ta strona została uwierzytelniona.
9

Nie zdążyła jednak odpowiedzieć, gdy otwarto nagle drzwi.
— Cóż się stało, Lizetto? Czy to z cukierni przyniesiono tort? Dlaczego człowiek ten nie wszedł kuchennym wejściem? Ach...
Młoda, wysoka blondynka o olśniewającej cerze, wydała nagle okrzyk przerażenia. Ujrzała lorda. Przez uchylone drzwi widać było z korytarza stół nakryty na dwoje i młodego elegancko ubranego człowieka, siedzącego przy stole.
Trwało to zaledwie kilka sekund, gdyż w tej samej chwili miss Arabella zamknęła za sobą gwałtownie drzwi.
— Tylko bez scen — rzekła półgłosem — Nie wiedziałam, że dzisiaj wrócisz. Nie jestem twą żoną i nie obiecywałam ci wierności. Odejdź stąd spokojnie i nie narażaj się na śmieszność. Porucznik Oliver jest pierwszorzędnym bokserem.
Nie zwracając nań dłużej uwagi powróciła do salonu.
Lord Rochester wyszedł jak automat. Zauważył jedynie, że śliczna pokojówka z ironicznym uśmiechem życzyła mu dobrej nocy.
— Kanalie! — mruknął wściekły, — gdy znów znalazł się na ulicy. Pokażę wam za to!
Szedł prosto przed siebie. Uspokoiwszy się nieco, postanowił zajrzeć do klubu. W klubie wypił kilka kieliszków wina, przegrał w karty, niewielką kwotę i pogawędził ze znajomymi. Około pierwszej po północy zdecydował się wrócić do domu. Był już zupełnie spokojny. Zbliżając się do domu odczuł nagle coś w rodzaju wyrzutu sumienia.
— Jest w tem trochę mojej winy. Jakże mogłem przywiązać się do takiej kobiety? — szepnął. Kiedy ma się szczęcie posiadać uczciwą małżonkę, powinno się pozostać przy niej. Lea jest zbyt dumną, aby spojrzeć na obcego mężczyznę. Ponadto chroni ją jej pobożność.
Pełen jaknajlepszych intencji zbliżył się do drzwi. Miał właśnie zamiar udać się do swego pokoju, gdy ujrzał w sypialni żony światło. Zdziwił się. Czyżby żona jego jeszcze nie spała? A może usnęła z książką, zostawiwszy palące się światło? Zbliżył się do drzwi i począł nasłuchiwać. Zapukał najpierw cicho, potem głośniej. Nikt nie odpowiadał. Nacisnął na klamkę. Dziwne! pokój był zupełnie pusty. Gdzież się podziała Lea? W tej chwili zimny pot wystąpił na jego czoło. Spostrzegł wybitą szybę od balkonowych drzwi, czarne palto przerzucone przez poręcz krzesła, miękki filcowy kapelusz i ślepą latarkę. Na Boga! Czyżby popełniono tu morderstwo i wyniesiono trupa? Zamierzał właśnie wszcząć alarm, gdy w otwartych drzwiach stanęła jego żona w towarzystwie wysokiego, eleganckiego mężczyzny. Ku swemu największemu zdziwieniu lord Rochester poznał w młodzieńcu lorda Percy Menevala. Początkowo nie mógł znaleźć rozwiązania tej zagadki. Nagle przykra myśl przemknęła mu przez głowę: Dzisiejsza przygoda z Arabellą powtórzyła się w jego własnym domu!
Jednym ruchem lady Rochester stanęła przy mężu.
— Dzięki Bogu, że cię nareszcie widzę! Obroń mnie Edwardzie przed tym nędznikiem Rafflesem!
Z otwartymi ustami lord Rochester spoglądał w osłupieniu na młodzieńca.
— Ra... Raffles?
Raffles ukłonił się spokojnie.
— Do usług, milordzie... Znamy się zresztą jeszcze z czasów gdy występowałem pod nazwiskiem Mary Green. Żałuję bardzo, że pan powrócił zbyt wcześnie. Nie oczekiwaliśmy pana o tej godzinie.
Nazwisko Mary Green przypomniało lordowi przykrą przygodę. Bladł i czerwienił się naprzemian.
— Jestem w rozpaczy milordzie, że musiałem sprawić panu trochę kłopotu. Ponieważ jednak drzwi wejściowe były zamknięte, obrałem drogę dość niewygodną — rzekł wskazując na stłuczoną szybę. — Chciałem omówić pewną sprawę z pańską małżonką.
— Okradł mnie, Edwardzie! — wykrzyknęła. — Zabrał mi 10.000 funtów, schowanych w sekretnej skrytce.
Cyfra ta zrobiła na lordzie olbrzymie wrażenie. Oczy jego rozszerzyły się, z chciwości.
— To niesłychane! — zawołał. — I pan to nazywa załatwieniem sprawy? Czy zwykle posługuje się pan tego rodzaju metodami? — rzekł wskazując na lufę rewolweru.
Raffles zaśmiał się.
— Nie milordzie. Nigdy wobec kobiet. Niech się pan nie obawia, rewolwer jest nienabity.
Była to nieostrożność, w tej samej chwili w ręce lorda ukazał się rewolwer. Jedynie obawa przed tym, aby Raffles go nie uprzedził i nie strzelił pierwszy powstrzymywała dotąd lorda od wyciągnięcia broni. Natychmiast jednak broń wypadła mu z jego ręki i z ust wydarł się okrzyk bólu Raffles bowiem uderzył go tak silnie w ramię, że rewolwer znalazł się w drugim końcu pokoju.
— Bezpieczniej będzie, jeśli zabiorę tę zabawkę, — rzekł Raffles — Moglibyście popełnić jakieś głupstwo.
Dał się słyszeć przeciągły dźwięk alarmowego dzwonka.
Mimo szybkości z jaką Raffles schylił się po broń — lord zdążył w tym czasie chwycić rączkę od dzwonka.
— Milordzie — rzekł Raffles nie tracąc spokoju. — Był to najgłupszy czyn, jaki pan mógł popełnić. Nie wszystko jednak stracone. Proszę mnie przepuścić.
— Nie — zawołał lord zagradzając mu drogę na balkon. — Proszę mi zwrócić najpierw skradzione pieniądze.
— Jeszcze raz powtarzam: Przepuśćcie mnie!
Lady Rochester krzyknęła ze strachu. Lord natomiast wydawał się wahać. W tej samej chwili dał się słyszeć odgłos kroków, przybywającej z pomocą służby. Dodało to odwagi lordowi.
— Strzelaj — rzekł. — Pamiętaj jednak, że wówczas nie ujdziesz szubienicy.
Raffles rzucił się na fotel i zaśmiał się serdecznie.
— Racja, lordzie Rochesterze — rzekł ironicznie. W pańskim wyłącznie interesie żałowałem popełnionego przez pana kroku. Teraz bowiem będzie pan sobie napróżno łamał głowę, aby mnie stąd wypuścić, wzbudzając jaknajmniej podejrzeń.
Zapalił papierosa. Drzwi się otwarły i stanęła w nich grupka wystraszonej służby. Na twarzach ich odmalował się wyraz zdumienia na widok lorda oraz obcego mężczyzny w sypialni ich pani.
Lord przyjął pozę bohatera.
— Całe szczęście — rzekł — że dzisiaj wróciłem wcześniej niż to pierwotnie zamierzałem. Przybyłem w porę, aby nie dopuścić do popełnienia strasznej zbrodni! Macie teraz okazję uzyskania znacznej nagrody. Człowiek który stoi przed wami, to Raffles!