Strona:PL Lord Lister -06- Diamenty księcia.pdf/18

Ta strona została uwierzytelniona.
14

już zapóźno. W międzyczasie lord Lister znalazł kryjówkę, w której czuł się zupełnie bezpieczny.

Przedzierając się przez krzaki, natrafił na skałę, porosłą egzotycznym kwieciem. Skała ta ustąpiła pod naporem i ku swemu wielkiemu zdumieniu Raffles ujrzał wejście do groty. Przez chwilę wahał się. Czyżby to była nowa zasadzka? Z ulicy dochodziły go głosy policjantów. Zdecydował się szybko i począł przedzierać się przez wąskie i niskie przejście, zasłaniając otwór tym samym kamieniem. Agenci policji w dalszym ciągu bezskutecznie przeszukiwali ogród.

Lord Lister wolno posuwał się naprzód. Po upływie trzech minut przejście rozszerzyło się i w świetle elektrycznej latarki lord Lister ujrzał nad swą głową coś w rodzaju kamiennego sklepienia. Mrożący krew w żyłach jęk doszedł jego uszu. Głos ten nie miał w sobie nic ludzkiego i zdawał się wydobywać z za grobu.
Lord Lister zagryzł wargi. Posunął się o kilka kroków naprzód i znów zaświecił latarkę. Znajdował się w głębokiej piwnicy, która ongiś prawdopodobnie służyła do przechowywania lodu. W kącie spostrzegł na wiązce słomy człowieka w łachmanach. Wzdrygnął się na ten widok. Człowiek w łachmanach podniósł się. Był przykuty grubymi łańcuchami do ściany. Podniósł do góry prawą rękę. Raffles spostrzegł ze zgrozą, że ręka ta pozbawiona była dłoni. Człowiek ten nie miał już w sobie nic ludzkiego. Raffles wpatrzył się uważnie w jego rysy. Przypominały zadziwiająco rysy księcia Norfolk.
— Kim jesteś? — zapytał lord — Zaufaj mi. Przyszedłem, by cię oswobodzić. Ze spojrzenia jakim odpowiedział mu więzień, Raffles zrozumiał, że pytanie to dotarło do jego świadomości. Nie otrzymał jednak żadnej odpowiedzi. Więzień otworzył usta i Raffles cofnął się w przerażeniu: nieszczęsna ofiara została pozbawioa języka. Raffles usiadł na kamieniu i począł się zastanawiać. Bez trudu domyślił się wszystkiego.
Nieszczęśliwy był prawdziwym księciem Norfolk. Jakkolwiek stał już o krok od śmierci, był uderzająco podobny do fałszywego księcia. Początkowe podejrzenia lorda znalazły swe uzasadnienie. Książę Norfolk, który od pierszej chwili nie wzbudził w nim sympatii, okazał się więc zbrodniarzem i oszustem. Ale pocóż ta zbrodnia? Pocóż książę Norfolk chciał wystawić diamenty? I na to pytanie znalazł szybką odpowiedź. Zbrodniarz spostrzegłszy niezawodnie swe wielkie podobieństwo do księcia Norfolk, zgotował mu zasadzkę w dniu jego powrotu z Indii. W porozumieniu z jakimś służącym zamknął go w tym podziemiu. Ponieważ całą fortunę księcia Norfolk stanowiły diamenty, oszust musiał poddać się warunkom testamentu. Nie mógł jednak czekać zbyt długo. Być może obawiał się wykrycia afery i chciał czemprędzej uciec. W każdym razie on był tym, który przedostał się do Pałacu Wystawowego chcąc skraść diamenty. Odcięta ręka, zostawiona przezeń w momencie schwytania jej przez Marion, była, ręką prawdziwego księcia Norfolk. Lord Lister wyciągnął z kieszeni mocny nóż i rozluźnił dwa ogniwa łańcucha. Z głuchym chrzęstem ciężkie łańcuchy opadły na ziemię. Nieszczęśliwy podziękował mu pełnym wdzięczności spojrzeniem. Lord Lister posuwał się naprzód ciemnym korytarzem. Za nim chwiejąc się na nogach wlókł się książę Norfolk. Stanęli przed mocnymi żelaznymi drzwiami. Po kilku minutach udało się lordowi otworzyć zamek. Zastąpił mu drogę olbrzymi Indus. Lord dał ognia. Kula zraniła Indusa w prawe ramię. Mimo to olbrzym rzucił się na Rafflesa. Wywiązała się ostra walka. Z rąk Rafflesa wypadł rewolwer. Mimo swej rany Indus zdołał przewrócić lorda na ziemię. Nagle lord Lister usłyszał głos wzywającej pomocy kobiety. Nadludzkim wysiłkiem podniósł się i zadał Indusowi potężny cios pięścią w skroń. Indus padł na ziemię zemdlony. Po raz wtóry rozległ się przeraźliwy okrzyk kobiety. Lord Lister zatrzymał się przez chwilę, aby zorientować się skąd głos dochodzi. Silnym uderzeniem pięści powalił drugiego służącego, który starał się zagrodzić mu przejście. Jak strzała przebiegł przez cały szereg wspaniale umeblowanych pokojów. Nagle znalazł się w olbrzymiej sali, słabo oświetlonej małą lampką. W kącie ujrzał dwie sylwetki ludzkie. Na podłodze z rozwianym włosem leżała kobieta, czyniąc nadludzkie wysiłki aby oswobodzić się z uścisku mężczyzny, który jednym kolanem przygniatał jej pierś. W ręku mężczyzny błyszczał sztylet. Lord Lister przybywał w samą porę. Kobietą leżącą na podłodze, była miss Marion. Mężczyzną zaś — fałszywy książę Norfolk.

Lord Lister rzucił się na niego z okrzykiem wściekłości. Fałszywy książę puścił kobietę i zwrócił się do swego nowego przeciwnika. Raffles nie miał przy sobie żadnej broni, ponieważ rewolwer