Strona:PL Lord Lister -09- Fatalna pomyłka.pdf/18

Ta strona została uwierzytelniona.
14

się na Rafflesa, starając się przewrócić go na ziemię... Daremny trud! Raffles z łatwością odparował jego ciosy.

— Uwaga, bo strzelam — powtórzył rozwścieczony.
— Nic z tego... Zdążyłem uprzednio wyjąć wszystkie naboje. Najmądrzej będzie, jeśli pozwoli mi pan odejść w spokoju, — spojrzał na zegarek. — Za pół godziny muszę być z powrotem w mojej celi.
Raffles wyjął rewolwer:
— Ten jest nabity z całą pewnością. Proszę więc nie utrudniać mi wyjścia, gdyż będę musiał zrobić użytek z broni.
Prokurator chwycił się wreszcie innego sposobu:
— Nie będę oczywista czynił panu najmniejszych trudności. Proszę mi tylko przyrzec jednak, że się pan stawi na rozprawę.
— Jeśli panu tak na tym zależy, stawię się.
— Słowo honoru?
— Słowo honoru.
Raffles ukłonił się uprzejmie i skierował w stronę drzwi.
Prokurator zaczekał, aż Raffles zeszedł ze schodów, po czym szybko rzucił się do drzwi. Były zamknięte z zewnątrz. Była to znów sprawka Rafflesa... Zatelefonował po policję. Gdy przybyła na miejsce, Raffles był już daleko.
Po wyjściu policji prokurator skonstatował brak pięciuset funtów ze swej kasety. Zamiast pieniędzy znalazł krótki liścik:

Honoraria adwokackie są dość wysokie. Ponieważ do mej obrony postanowiłem poprosić jednego z najlepszych adwokatów, pozwoliłem sobie skorzystać z pańskiej kasy. Pan był przyczyną tego wydatku, musi się pan przyczynić do jego pokrycia.

Prokurator złamany, padł na fotel.
Tymczasem Raffles udał się do Hotelu Metropole. Spotkał go zaniepokojony Charley Brand.
— Będzie dobrze... Nie bój się o mnie... — uspakajał go Lister.
— Wszystkie gazety opowiadają o twych karkołomnych sztuczkach... Opowiedz mi w jaki sposób udaje ci się wmówić policji i sądowi, że siedzisz w więzieniu, podczas gdy broisz sobie najspokojniej na wolności?
— Opowiem ci to od początku. Pamiętasz, że w czasie mojej ostatniej podróży zostałem napadnięty przez jakiegoś zbója. Pozwoliłem mu się ograbić, zabrać wszystkie papiery na nazwisko Lorda Listera a nawet pieniądze. Było mi to na rękę, ponieważ w tym samym pociągu jechał Baxter z policją, aby mnie aresztować... Gdy opryszek, ograbiwszy mnie, chciał mnie pozbawić życia, skoczyłem nagle i powaliłem go na ziemię. W czasie szamotania się drzwi wagonu otworzyły się nagle, i złodziej wypadł w biegu z pociągu. Ja natomiast uciekłem się do następującego podstępu. Jak wiesz, posiadam płyn, który w ciągu kilku minut zmienia mnie do niepoznania. Jest to substancja silnie ściągająca tkankę skóry. Tworzą się po posmarowaniu na twarzy zmarszczki, które nadały mi wygląd starca siedemdziesięcioletniego. W jednej chwili wydobyłem z kieszeni sztuczną siwą brodę i pomalowałem włosy. Związałem się sznurami i począłem wzywać pomocy. Pociąg zatrzymano i znaleziono w śniegu przy torze nieprzytomnego poranionego człowieka. Miał papiery na nazwisko Lorda Listera. Policja posunęła swą uprzejmość do tego stopnia, że zwróciła mi zrabowane przez tego opryszka 500 funtów, co mnie niezmiernie ucieszyło. Sam opryszek, po dojściu do przytomności, wolał przyznać się do tego, że jest lordem Listerem, niż do swego własnego nazwiska... Jest to niebezpieczny zbrodniarz, poszukiwany od dawna przez policję.
— Cóż zamierzasz dalej?
— Przede wszystkim musimy urelugować rachunek. Wyprowadzamy się z tego hotelu.
Zarzucił na ramiona futro.
— Dokąd idziesz? — zapytał Charley.
— Do adwokata Newmana, obrońcy Rafflesa... Muszę mu dać kilka wskazówek. Z uśmiechem opowiedział swemu przyjacielowi o swym najnowszym planie. Charley znalazł w nim tyle zabawnych momentów, że pokładał się poprostu ze śmiechu.
Upłynęły dwa dni.
Wielka sala rozpraw napełniła się ludźmi. Prokurator zdradzał dziwne zdenerwowanie. Wprowadzono oskarżonego. Szmer rozczarowania rozszedł się po sali. Każdy wyobrażał sobie Tajemniczego Nieznajomego, jako wytwornego światowca. Tymczasem oskarżony absolutnie nie odpowiadał krążącym o nim wersjom.
— Wyraża się gminnie — zauważył ktoś półgłosem.
— Czyś widziała jego okropne ręce — szepnęła jedna z kobiet do swej sąsiadki.
Inne jednak zaprotestowały. Mimo wszystko uważały, że Raffles jest czarujący. Trzy pierwsze dni procesu upłynęły pod znakiem nudy. Raffles bronił się niezręcznie i plątał w wyjaśnieniach. Dopiero czwartego dnia rozpoczął prokurator swą mowę. Jego argumenty były dla oskarżonego druzgoczące,
Po nim zabrał z kolei głos obrońca.
— Wysoki trybunale i panowie przysięgli! — rozpoczął. — Chodzi nam o szereg zbrodni popełnionych przez Rafflesa. Sam pan prokurator przyznał, że były to przestępstwa specjalnego rodzaju, że nigdy przestępca sam nie spożywał owoców swojej zbrodni. Zabierał pieniądze jednym, aby oddawać je drugim.
Gromada wydziedziczonych, biednych i nieszczęśliwych miała w Rafflesie jedynego opiekuna... Odbierał pieniądze tym, którzy zdobyli je w sposób nieuczciwy i oddawał tym, których skrzywdzi-