Strona:PL Lord Lister -19- Sensacyjny zakład.pdf/11

Ta strona została przepisana.

częstował doskonałym cygarem. Sam zapalił aromatycznego papierosa. Charley Brand śledził przebieg tej rozmowy z dużym zainteresowaniem.
— Mam w depozycie — rozpoczął Raffles, wyciągając swój portfel — we Wschodnim oddziale Banku Londyńskiego złoto w sztabach wartości przeszło 200.000 funtów sterlingów. Depozyt ten pragnę dać w gwarancję na zabezpieczenie pożyczki, którą pan zaciągnie. Spiszemy u notariusza akt gwarancyjny, mocą którego w wypadku gdyby pan nie wywiązał się ze swych zobowiązań pieniężnych do końca bieżącego roku ja stanę się materialnie odpowiedzialnym za pańskie długi. Jednocześnie zobowiążę się nie podnosić mego depozytu przed końcem roku. Mając tego rodzaju dokument otrzyma pan kredyt otwarty w każdym banku.
— Nie ulega wątpliwości — odparł sir Warninghous.
— Al right — odparł Raffles. — Nie traćmy więc czasu i śpieszmy czemprędzej do pańskiego notariusza.
Gdy obaj panowie opuścili gabinet, Charley Brand uderzył się w czoło.
— Co za wspaniały pomysł.... Otrzymałem należytą nauczkę. W przyszłości nie będę się już nigdy pytał o sens najdziwniejszych nawet posunięć Rafflesa i nie będę się buntował przeciwko jego zleceniom. Okazuje się że on zawsze ma rację.
Raffles i Warninghous przybyli wkrótce przed dom, gdzie zamieszkiwał notarusz starego kupca. W poczekalni siedziało wprawdzie kilku klijentów, lecz notariusz, człek uczciwy i serdeczny przyjaciel starego Warninghousa, przeprosił obecnych i wpuścił obu panów.
— Czym mogę panom służyć? — zapytał, spoglądając na Listera badawczym wzrokem,
— Pragniemy zawrzeć akt gwarancyjny, — rzekł Raffles przedstawiwszy się staremu prawnikowi. — Sir Warninghous jest mym przyjacielem z lat dziecinnych. Jakkolwiek w chwili obecnej znajduje się w chwilowych trudnościach płatniczych mam do niego pełne zaufanie i wierzę, że przykry ten okres szybko przeminie.
— Jestem nie od wczoraj w stosunkach z sir Warninghousem — odparł rejent. — Jako dobry psycholog i stary prawnik mogę panu powiedzieć, że zaufanie pańskie jest całkowicie usprawiedliwione
— Otóż to — ciągnął dalej lord Lister — zechce pan panie notariuszu, przyjrzeć się temu dokumentowi.
Wyciągnął z portfelu kwit depozytowy z Banku Angielskiego.
Stary prawnik nałożył okulary i przyjrzał się kwitowi. Obejrzał go pod światło, poczym porównał podpis z jakimś podpisem znajdującym się u niego na jednym z dokumentów. Pokwitowanie było w najzupełniejszym porządku. Notariusz spojrzał z podziwem na wytwornego człowieka, który lekceważącym tonem mówił o złożonym w Banku majątku.
Zadzwonił dwa razy i w gabinecie zjawił się wysoki suchy urzędnik.
— Zechcę pan przygotować, mister Burton, projekt aktu gwarancyjnego. Nazwiska panów są następujące: lord Edward Stamford, gwarant do wysokości 200.000 funtów sterlingów. Sir Warninghous, przyjmujący gwarancję. Oto kwit depozytowy, stwierdzający, iż lord Stamford złożył do depozytu Banku Angielskiego złoto w sztabach wartości 200.000 funtów sterlingów, których nie zobowiązuje się podjąć do końca roku bieżącego.
Urzędnik wyszedł i po upływie kwadransa wrócił z przygotowanym aktem.
Raffles przyczytał go uważnie i położył pod nim swój podpis.
Treść dokumentu była następująca:

Zobowiązuję się niniejszym do przyjęcia gwarancji za długi sir Tomasa Warninghousa, zamieszkałego w Londynie na Piccadilly Street do wysokości 200.00 funtów sterlingów. Oraz oddaję w zastaw mój depozyt złota w sztabach, złożonego w Oddziale Wschodnim Banku Angielskiego na przeciąg jednego roku. Jednocześnie oświadczam, że depozytu tego nie podniosę przed upływem tegoż roku. Sir Warninghous zobowiązuje się wypłacić mi od sumy gwarantowanej 4 procent rocznie.
Lord Edward Stamford.

Dokument opatrzony został ponadto właściwymi pieczęciami. Trzej panowie pożegnali się uprzejmie. Sir Warninghous prosto z kancelarii notariusza udał się do znajomego bankiera, który, widząc przed sobą akt notarialny, sporządzony na zasadzie tak poważnego depozytu, bez trudności otworzył mu kredyt do wysokości udzielonej gwarancji.
— Dopiero dziś zdałem sobie sprawę — rzekł lord Lister po powrocie do domu do Charley Branda — jak łatwo jest zdobyć potrzebne kapitały.
— Powinieneś od dziś zabrać się do całkiem nowego fachu: będziesz zbierał dachówki i cegły, które ja następnie składać będę jako depozyty w rozmaitych bankach, wedle metody, którą dziś wypróbowałem po raz pierwszy. Następnie wynajmiesz biuro w najruchliwszej dzielnicy Londynu i dasz do wszystkich gazet ogłoszenie następującej treści:

„James Smyth otwiera wszystkim kupcom znajdującym się w trudnościach finansowych nieograniczony kredyt“.

— Nie wytrzymasz oblężenia — odparł Charley. — Chętnych będzie chyba z połowa Londynu. Któżby nastarczył pieniędzy dla wszystkich kupców, znajdujących się w trudnościach materialnych?
— Kto mówi o pieniądzach? — odparł ten genialny człowiek — kamieni cegieł i dachówek wystarczy napewno!
— Wprawię się tak doskonale w noszenie cegieł, że gdy przestanę być twoim sekretarzem będę mógł zostać czeladnikiem murarskim — zaśmiał się Charley Brand.

W komisariacie policji

Inspektor Baxter, szef policji londyńskiej, przybył tegoż samego ranka do swego biura w okropnym humorze.
Sekretarz jego, Marholm, zwany przez swych kolegów Pchłą, schylił głowę i stulił uszy. Wiedział, iż jest on pierwszą osobą, na której skrupi się przedewszystkiem zły humor szefa.
Nie zwracając jednak najmniejszej uwagi na swego sekretarza, Baxter wziął leżącą na swym biurku gazetę i pogrążył się w lekturze.
— Nieszczęście — szepnął do siebie Pchła. — Wybuchnie burza, gdy szanowny szefunio przeczyta artykuł skierowany przeciwko jego własnej osobie!
Marholm przybył do biura przed swym szefem i zdążył zapoznać się z porannymi nowinami. Kąci-