Strona:PL Lord Lister -45- Zemsta włamywacza.djvu/3

Ta strona została przepisana.

tek nadzwyczajny „Timesa“, zawierający wiadomość następującej treści:

„Nowy wyczyn Rafflesa. Kradzież miliona funtów sterlingów! Właściciel linii okrętowej zrujnowany! Jeden z bandytów zabity. Szef bandy przestrzegł uprzednio ofiarę oraz policję! Scotland Yard nie natrafił jeszcze na ślad przestępców.“

Gazeta podawała nadto nazwisko i adres ofiary włamania. Wypadek miał miejsce na krótko przed zamknięciem biura. Wyjaśnienia pochodziły z ust samej ofiary L.
Lord Lister nie wierzył własnym oczom. Tego było już za wiele. Jakiś zwykły przestępca dokonał włamania podszywając się pod Tajemniczego Nieznajomego. Włamanie to zresztą dokonane było całkiem inną metodą od tej którą posługiwał się Tajemniczy Nieznajomy. Prócz tego włamanie to pociągnęło za sobą śmiertelną ofiarę, a Raffles szczycił się tym, że w swoim życiu nie przelał jeszcze ani jednej kropli krwi.
Fakt ten skłonił Rafflesa do natychmiastowego porzucenia poprzedniego planu. Polecił Charleyowi, aby udał się sam do pracowni malarza i by sam zabrał z niej wszystkie podrobione banknoty. Dał mu list, który miał zostawić zamiast zabranych pieniędzy. W tej samej kopercie, oprócz zamówienia na zrobienie portretu, znajdowała się pewna suma w złocie. List ten zawierał treść następującą: „Od przyjaciela pańskiego talentu, którego pozna pan wkrótce“.
Gdy Charley dowiedział się od Rafflesa gdzie mieszka artysta malarz Edward Gower, polecił szoferowi, aby jechał w tym kierunku. Lord Lister zatrzymał inną taksówkę i udał się do właściciela linii okrętowej.

Scotland Yard i nowy wyczyn Rafflesa

Gdy Lord Lister chciał przedostać się do biura firmy „Apsley et Cie“, drogę zagrodził mu zwarty tłum ciekawych. Lord Lister przebrany był za bogatego Amerykanina, Shawa.
— Tu nie można wejść bez wezwania — rzekł policjant na jego widok.
— Bardzo piękna zasada — rzekł lord Lister wybitnie amerykańskim akcentem. — Chciałbym jednak, żeby mi pan powiedział, czy mój przyjaciel inspektor Baxter i jego sekretarz Marholm są tutaj?
— Tak jest sir — odparł policjant o wiele uprzejmiejszym tonem.
Stary Amerykanin wyciągnął z portfelu swą kartę wizytową, dołączając do niej dwa wspaniałe cygara i wręczył wszystko razem agentowi.
— Zechce pan wręczyć tę kartę wizytową Inspektorowi Baxterowi. Oddaję moje skromne doświadczenie i wiedzę, do jego dyspozycji.
Policjant zniknął i wrócił za chwilę. Bardzo uprzejmie poprosił sir Harrego Shawa aby zechciał wejść do środka. Ludziom oburzonym na czynienie wyjątków oświadczył że Amerykanin jest sławnym detektywem który przybył tu umyślnie dla wyjaśnienia zagadki
Lord Lister wszedł ciężkim krokiem do biura armatora. Baxter wyszedł uprzejmie na jego spotkanie.
— Cóż kolega powie do tej nowej zbrodni sławnego Rafflesa? Otrzymaliśmy tak samo, jak mister Apsley ostrzeżenie telefoniczne, że Raffles zamierza włamać się do kasy firmy. Nie udało nam się niestety przybyć na czas. Mister Apsley, zdążył już zaatakować bandytów. Niech pan wejdzie, wszystko jest jeszcze tak, jakeśmy zastali. Położyliśmy jedynie na dwóch krzesłach ciało uduszonego włamywacza. Za chwilę zjawi się tu sędzia śledczy.
— Jakto uduszonego? — zapytał lord Lister zdziwiony. — Sądziłem, że Apsley zabił go wystrzałem z rewolweru.
Rozmawiając przeszli do sąsiedniego pokoju, to jest do prywatnego biura Apsleya, Panował tu straszliwy nieład. Podczas, gdy Marholm spisywał inwentarz przedmiotów, znalezionych w kasie, detektyw Tyler stanął przy oknie, tędy bowiem wedle stów armatora wdarli się i uciekli włamywacze. Jednego z nich w trakcie ucieczki schwycił sam mister Apsley na lasso i mimowoli zadusił, zaciskając dokoła szyi ruchomy węzeł.
Biedny armator, człowiek liczący około pięćdziesiątki, robił przygnębiające wrażenie. Jego podarta marynarka, postrzępiony kołnierzyk i wyrwany krawat leżały na stole. Liczne krwawe ślady na szyi świadczyły o wściekłej walce. Ostatni z włamywaczy musiał widocznie resztką swych sił chwycić go za szyję. Po podłodze wałęsały się kępki wyrwanych włosów.
Gdy lord Lister zbliżył się — ciągle jeszcze w roli detektywa amerykańskiego Shawa, ujrzał tuż obok fotelu, na którym siedział stary armator wytwornie ubranego młodego człowieka, który pochylilł się nad armatorem i pocieszał go. Lord Lister znał niewątpliwie tego człowieka z widzenia, gdyż zwrócił się żywo do Baxtera,
— Któż to jest?
— Dwaj Apsleyowie. Ojciec i syn — odparł Baxter.
W tej chwili młody człowiek odwrócił się, zwracając w stronę nowego przybysza swą szczupłą zmęczoną twarz. Lord Lister odgadł trafnie: był to ten sam młody człowiek, z którym grał poprzedniego dnia w karty. Młodzieniec nie poznał go. Opary alkoholu i emocje karciane przysłoniły w jego pamięci obraz lorda Listera. Lord Lister natomiast pamiętał dokładnie scenę, która rozegrała się pomiędzy młodym Apselyem a biednym malarzem.
Tutaj, w obliczu ojca, któremu groziła ruina i bankructwo, młody Apsley stracił swój poprzedni wyraz arogancji i pewności siebie. Robił wrażenie człowieka, który pragnie mężnie znieść cios.
Lord Lister przedstawił się obydwu panom, jako detektyw z Chicago i wyraził im swe ubolewanie z powodu poniesionej straty. Obydwaj panowie podziękowali mu i z radością przyjęli zaofiarowane im usługi.
— Musimy rozwiązać następującą zagadkę — przerwał Baxter. — Chodzi mianowicie o to, w jaki sposób złoczyńcy w ciągu krótkiego czasu zdołali rozpruć żelazną kasę i zabrać całą jej zawartość. Mister Apsley opisywał nam właśnie scenę, którą zastał po swym przybyciu! To istotnie niesłychane. Dowodzi to raz jeszcze, że mamy do czynienia z tym przeklętym Rafflesem, który wziął sobie do pomocy dwóch doświadczonych kasiarzy.