Strona:PL Lord Lister -45- Zemsta włamywacza.djvu/8

Ta strona została przepisana.

— Zwycięstwo! — zawołał lord Lister. — Nazwisko Morrisa jest nazwiskiem przybranym. Jeden z Apsleyów, prawdopodobnie starszy, zamieszkuje tę garsonierę pod fałszywym nazwiskiem. Spójrz: na krześle leży marynarka podarta, którą miał na sobie podczas walki z włamywaczami. Tam na stole widzisz zakrwawiony kołnierzyk i zerwany krawat. — Nie ulega kwestii, że jest to mieszkanie starego Apsleya.
Przeszukał kieszenie marynarki. Znalazł w nich kitka listów, zaadresowanych do firmy „Apsley i Ska“.
Lord Lister zabrał się do rewidowania wszystkich mebli, znajdujących się w eleganckim saloniku. Zwłaszcza interesował się szufladkami. Wytrych raz jeszcze oddał mu cenne usługi. Rewizja ta nie dała jednak żadnego rezultatu i tu nie znalazł nic interesującego.
— Przejdziemy do sypialni — rzekł. —
Udali się tam obydwaj. Powtórzyła się ta sama historia. Nic nie znaleźli. Lord Lister nie zniechęcał się. Rozpoczął uważnie raz jeszcze przegląd. Elegancka tuaelta z lustrem, stojąca tuż obok okna, ściągnęła na siebie jego uwagę. Odsunął lustra i począł macać ścianę wylepioną w tym miejscu tapetą w kwiaty. Nie omylił się. Część tapety odstawała lekko od ściany. Oderwał ją. Tuż pod nią zauważył zamek, znajdujący się w murze.
— Charley, znaleźliśmy schowek!
Sekretarz wylazł ze swego kąta i zbliżył się po cichu do przyjaciela.
— Do licha, nic się przed tobą nie ukryje.
Lord Lister wyjął tymczasem swój wytrych i po chwili w murze ukazała się kaseta.
Nie wierzyli własnym oczom: Leżały tam porządnie poukładane grube paczki banknotów, woreczki pełne złota i papiery wartościowe. — Krótko mówiąc, ukryto tam pięćdziesiąt tysięcy funtów sterlingów, których kradzież przypisywano Rafflesowi. Lord Lister spiesznie przeliczył zdobycz. Nie brakowało ani grosza do pięćdziesięciu tysięcy funtów.
— Muszę przyznać, że tego nie spodziewałem się. — rzekł Raffles potrząsając.
— Rozumiem teraz wszystko. Pięćdziesiąt tysięcy funtów znajdowało się tu już oddawna, a w każdym razie w chwili gdy włamywacz na rozkaz starego Apsleya rozpruł kasę firmy. Chodziło o to, aby jaknajbardziej uprawdopodobnić fikcję włamania. W obawie przed wykryciem postanowili usunąć głównego świadka ich oszustwa, a jednocześnie skierować wszelkie poszlaki na Rafflesa. Bogaty człowiek, o którym mówiła żona Boba — to z całą pewnością armator Apsley. „Uczciwa robota“ — to było rozprucie kasy żelaznej na żądanie samego właściciela. — Apsley przyrzekł mu stałą pracę w wypadku, gdyby wywiązał się z swego zadania należycie...
Skeretarz zbladł. W miarę opowiadania Rafflesa, coraz silniejsze przerażenie odmalowywło się na jego twarzy. A więc Apsley, ten łotr i mordreca miał w swym posiadaniu plan inżyniera. Być może nosił go przy sobie, poznawszy się na jego wartości. Lord Lister miał rację. Całe to zainscenizowane włamanie, zamordowanie „Boba ślusarza“, wszystko to miało na celu zamaskowanie kradzieży cennego planu.
— Odbiorę go siłą — rzekł Raffles, zgrzytając zębami z wściekłości.
Do roboty Charley! Wsiądziesz do auta, zapłacisz podwójnie lub potrójnie, ale wrócisz tutaj przed powrotem Apsleyów. Pojedziesz do naszej willi i przywieziesz mi tutaj pakiet banknotów fałszywych, które odebrałeś malarzom. Spiesz się! Czekam tutaj!
Lord Lister wyciągnął się na sofie, położył na stojącym stoliczku swój pistolet automatyczny i zapalił papierosa. Nieobecność Charleya nie trwała długo. Zjawił się wkrótce, dźwigając w skórzanej walizie fałszywe banknoty. Waliza była tak ciężka, że Charley uginał się pod jej ciężarem.
Lord Lister włożył rewolwer do kieszeni i podniósł się z sofy.
Obydwaj przyjaciele zabrali się do roboty.
Prawdziwe banknoty włożyli do walizy, a fałszywe ułożyli w kasetce.
Gdy wszystko zostało skończone, Raffles zamknął kasetę i zasunął lustro na swoje miejsce. Zgasili światło, i powrócili do salonu. Rozejrzeli się dokoła i wysunęli się cicho na schody.
W tej samej chwili Raffles usłyszał brzęk klucza wkładanego do zamka. Ktoś wszedł drzwiami wejściowymi do domu.
— Stop, Charley! — szepnął. — Może to ktoś mieszkający w tym domu.
Kroki zbliżały się i do uszu przyjaciół doszły odgłosy rozmowy: Był to mężczyzna i kobieta.
— Wchodzą na górę — szepnął Charley, wychyliwszy się ostrożne po przez poręcz —
Zapalił zapałkę.
— Do diabła.... To stary Apsley!
— Wejdźmy w takim razie o piętro wyżej — rzekł lord Lister z zimną krwią.

Podnieśli walizę i cichutko pomknęli na trzecie piętro i stąd poczęli obserwować nadchodzących.