Strona:PL Lord Lister -92- Zatopiony skarb.pdf/9

Ta strona została przepisana.

pustych chwilowo zbiorników i łódź powoli poczęła zanurzać się. Po upływie kilku minut „Delfin“ znalazł się prawie na dnie zatoki.
Nie każda łódź zniosłaby ciśnienie panujące w tym miejscu. Delfin posiadał jednak tak silną konstrukcję, że znosił nawet najtrudniejsze warunki.
Słońce stało wysoko i woda była prawie przezroczysta. W promieniu około stu metrów widać było dokładnie wszystko, co znajdowało się na dnie morskim.
Wkrótce poszukiwacze nasi doszli do smutnego wniosku, że z wraku Nevady nie zostało tu ani śladu... Poszukiwania trwały przeszło dwie godziny. Metr po metrze „Delfin“ badał pracowicie dno morskie zatoki. Wreszcie Raffles uznał dalsze poszukiwania za bezcelowe. Z biegiem lat prądy wodne musiały znieść szczątki „Nevady“ w inne miejsce. Słońce poczęto chylić się ku zachodowi i widzialność dna stawała się z każdą chwilą gorsza. Raffles postanowił wznowić poszukiwania następnego ranka. Tymczasem należało więc obejrzeć się za bezpieczną kryjówką.

Złote monety i przemytnicy

Wybrzeże hiszpańskie ciągnie się w tym miejscu jednolitą, niemal prostą linią. W odległości kilkunastu mil na północ znajduje się wrzynająca się w ląd zatoka, nad którą leży miasteczko Carlos de la Rapita. Raffles nie bez słuszności sądził, że w tych okolicach znaleźć się musi jakieś miejsce odpowiednie do ukrycia łodzi.
Wybrzeże obfitowało w lasy, z łatwością można więc było ukryć łódź w cieniu drzew o rozłożystych gałęziach.
Raffles zarzucił kotwicę... Przymocowano łódź do potężnych sterczących ponad wodą korzeni. Otwarto okrągła przykrywę i trzej przyjaciele poczęli krzątać się około posiłku. Raffles rozłożył przed sobą mapę: wyczytał z niej, że w odległości zaledwie czterech kilometrów od tego miejsca znajduje się kanał, który w pobliżu miejscowości Ambosta łączy się z rzeką Ebro.
Wiadomość ta dała mu dużo do myślenia. Należało bowiem przyjąć za pewnik, że przez tę zatokę odbywał się transport towarów pochodzących z południa.
— Ciekaw jestem, w jakim celu przekopano ten kanał? — zapytał Brand, pochylony nad mapą. — Czy Ebro nie ma swego naturalnego ujścia?
— Oczywiście, Brand, ale ujście to nie jest zbyt wygodne dla żeglugi. Zresztą pomysł kanału uważam za bardzo szczęśliwy, ponieważ w ten sposób zatoka zyskała na znaczeniu. Ebro, najdłuższa w Europie rzeka, posiada zamulone ujście, które utrudnia żeglugę, zwłaszcza dużym okrętom handlowym. O ile wiem, nad rzeką nigdy nie zbudowano żadnego portu. Hiszpanie zbyt są leniwi, aby skutecznie zwalczyć wzrastające z każdym dniem zamulenie rzeki... Jak tam z jedzeniem, Henderson?
— Wszystko przygotowane, mylordzie — ozwał się głos z głębi kabiny. W chwilę potem, trzej przyjaciele siedzieli za stołem umieszczonym w przedniej części kajuty... Tyły jej zajęte były linami, masztami i stanowiły zbiornik paliwa, oliwy i benzyny.
— No i co dalej? — zapytał Brand spoglądając ciekawie na Rafflesa.
Raffles gryzł potężny kawał holenderskiego sera.
— Hm — mruknął — skoro tu już jesteśmy, nie wyjedziemy stąd tak prędko. Nasz hiszpański historyk twierdzi, że „Newada“ została odepchnięta z biegiem czasu przez prąd od ujścia Ebro aż do Benicarlo, czyli przynajmniej o pięćdziesiąt kilometrów. Rozumując logicznie, należy przyjść do wniosku, że prąd znosił okręt rok rocznie o jeden kilometr. W ten sposób ustalilibyśmy, że obecnie szczątki tego okrętu znajdować się muszą bardziej na południe od Benicarlo. Ponieważ nie mamy nic innego do roboty, jutro rano zbadamy całe wybrzeże, płynąc powoli pod wodą. Jestem pewien, że wreszcie trafimy na jakiś ślad!
— Czy są tu przemytnicy w tej okolicy, mylordzie? — zapytał nagle Henderson.
Olbrzym zdawał się zastanawiać nad tym głęboko.
Pytanie to padło tak niespodzianie, że Brand spojrzał na niego ze zdziwieniem:
— Cóż ci nagle przyszło do głowy, James? — zaśmiał się Raffles.
— Słyszałem, że wybrzeża Hiszpanii roją się od przemytników... Dwa tygodnie temu byłem w operze na przedstawieniu „Carmen“... Pełno tam było tego na scenie, a wszystko uzbrojone w stare fuzje i ubrane w fantastyczne kapelusze!
— Może i masz rację — odparł Brand — Sądzę jednak, że od tego czasu wiele się zmieniło. Przemytnicy hiszpańscy noszą może fantastyczne kapelusze, ale z całą pewnością są już zaopatrzeni w najnowocześniejszą broń.
— Ciekaw jestem co tu można przemycać? — ciągnął dalej olbrzym. — Przecież Hiszpanie nie używają narkotyków.
— To prawda, James, ale istnieją w Hiszpanii bardzo wysokie cła na alkohol, sprowadzany z zagranicy. Wysokie cła zawsze powodują wzmożenie się przemytu...
— Czy wysiądziemy na ląd? — zapytał Henderson.
— Oczywiście, — odparł Raffles.
— Czy nie jest to zbyt ryzykowne? — rzucił ostrożnie Brand.
— Dlaczego? Przemytników nie boimy się... Zresztą, dniem i nocą zatoki tej strzegą posterunki straży celnej... Pewien jestem, że cały szmugiel odbywa się w południowej części zatoki. Możemy śmiało udać się na spoczynek. Dzień rozpoczyna się już o godzinie trzeciej i trzeba go będzie należycie wykorzystać.
Noc upłynęła spokojnie.
Rano Henderson otworzył przykrywę łodzi. Na horyzoncie widać było niewyraźne kontury niewielkich łodzi. Raffles domyślał się słusznie, że były to łodzie straży celnej. Trzej przyjaciele odświeżyli się kąpielą, zjedli śniadanie i ruszyli w drogę.
„Delfin“ płynął pod wodą... Dopiero, gdy łódź znalazła się na pełnym morzu, rozpoczęty się właściwe poszukiwania.
Tu i owdzie widać było resztki połamanych masztów, puste skrzynie o które łódź omal nie zahaczyła... Trzej mężczyźni przyglądali się tym szczątkom uważnie poprzez silne, powiększające szkła.
Raffles wkrótce przyszedł do wniosku, że w żadnym wypadku nie były to szczątki okrętu, zbudowanego w szesnastym wieku.
Znajdowali się mniej, więcej na szerokości Oropezy, to jest w odległości, trzydziestu kilometrów na południe od Benicarlo.