Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/112

Ta strona została skorygowana.

25.  „Na drugiém skrzydle, co od lewéj strony,
Objął dowództwo Vasquez de Almada,
Co wkrótce będzie tytułem uczczony,
Hrabi Abranchez godność król mu nada.
Nad tylną strażą sztandar podniesiony
Herbami państwa zdala w oko wpada,
Nad bohaterską powiewając głową
Króla, co przyćmić ma sławę Marsową.

26.  „Na murach w trwodze, to nadziei lubéj,
Matki i siostry, kochanki i żony
Za drogich sercu mnogie czynią śluby
Postów, pielgrzymek świętych w różne strony.
Wściekły krzyk boju przyjął pełne chluby
Nadbiegające luzyjskie szwadrony;
I oba wojska niepewne w téj chwili
Na czyję stronę szala się przechyli?

27.  „Z obu stron wrzawa — rosną bębnów gwary,
Ryczą puzony, dmą fletnie świszczące;
W rękach chorążych wiewają sztandary
A na ich polach grają barw tysiące.
Był to czas, kiedy Ceres swemi dary
Napełnia gumna rolników, — gdy słońce
Wchodzi w znak „Panny“ i skwarem dopieka
w tłoczniach z Bacha gron sok słodki ścieka.

28.  „Kastylskie trąby pierwsze hasło dały
Niosące trwogę straszliwemi zgrzyty:
Gwadjana trwożnie cofnęła kryształy;
Dźwięk ten odbiły artabryjskie szczyty[1];
Drgnął Tag ku morzu toczący swe wały,
Kraj transtagański, Duera błękity;
A biedna matka, strachem przepełniona,
Tuli niemowlę do drżącego łona.

29.  „Na chwilę zbladły wojowników twarze,
Na chwilę k’ sercu spłynęła krew cała!
Niebezpieczeństwo gdy zdali ukaże
Oblicze swoje — najpotężniéj działa:
Z blizkiém walczymy: śród ciosów, w bitw gwarze,
Tak żądza zwycięstw, tak unosi chwała,
Że się nie pomni na miecze, bułaty,
Nie pomni kalectw ni życia utraty.


  1. Szczyty Artabryjskie — jestto Serra de Cintra, Promontorium lunae; dziś nazywają je przylądkiem da Rocca: największa wyniosłość w zachodniéj części półwyspu.