Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/161

Ta strona została przepisana.

30.  „Słuchajcież teraz: ród skarłowaciały,
Wasala mego zowiący się mianem,
Słaby, lecz pyszny i spragniony chwały
Chce władać wami, mną i oceanem:
Oto już kraje waszych państw kryształy,
Gdzie nawet dumny Rzym nie bywał panem:
Wkrótce dlań wszelka upadnie przegroda,
On prawa nasze w poniewierkę poda.

31.  „Patrzyłem przecież na łódź, co przed laty[1]
Piérwsza państw waszych otwierała bramy,
Borej, Akwilon i inne ich braty
Jakie po drodze stawili jéj tamy:
A Eolowych synów tłum skrzydlaty
Wówczas zniewagi nie zniósł takiéj saméj;
Wy, co do zemsty większy powód macie,
Czém się łudzicie, i czemu zwlekacie?

32.  „Nie chcę was, bogi, utrzymywać w błędzie,
Żem dla was tylko zszedł z niebios wyżyny,
Żem wasze tylko krzywdy miał na względzie,
Gdy sam mam równe do gniewu przyczyny;
Cześć i zaszczyty, jakie miałem wszędzie,
Jako zdobywca indyjskiéj krainy,
Ci ludzie zniszczą — ich dzieła, ich męstwo
Zaćmią me imię i moje zwycięstwo.

33.  „Jowisz i Fatum, co ziemskiemi sprawy
Rządzą, nikomu nie zdając rachunku,
Im przeznaczyli szczyt szczęścia i sławy
Zdobyć na morzach: a łask tych szafunku
Sprawcami Wenus i Mars k’nim łaskawy;
Wiem, że zły wyrok wypadł z ich kierunku,
Wkrótce świat takich wielbić będzie pono,
Co najmniéj warci, ażeby ich czczono.

34.  „Oto dlaczego dziś z Olimpu zbiegłem
Dla méj niedoli chcąc znaléźć lekarstwo,
Chcąc być uczczonym w państwie wam podległem
Gdy w niebie inni mają łask szafarstwo.” —
Chciał jeszcze daléj mówić słowem biegłem,
Lecz łzy mu trysły z ócz — całe mocarstwo
Bóstw morskich czule na jego cierpienia
Ten płacz straszliwym gniewem rozpłomienia.


  1. Argonauci.