Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/164

Ta strona została przepisana.

45.  „Co więcéj — głoszą, że jeśli kto z bronią,
Z szablą czy dzidą chce bronić dam sprawy,
W polu czy w szrankach chętnie z nim pogonią,
Okryją hańbą lub dadzą skon krwawy.
Słabe kobiety czémże się zasłonią?
A nienawykłe do takiéj niesławy,
Widząc bezsilność swą, toną w łzach rzewnych
I ślą o pomoc do druhów i krewnych.

46.  Lecz tak potężni ich nieprzyjaciele,
Że w całém państwie nikt nie miał odwagi,
Pokrewni, ani nawet wielbiciele,
Jak honor kazał, ująć się zniewagi.
Więc z pięknych oczu biegło łez tak wiele,
Że ludzi zmiękczyć i niebios powagi
Zjednaćby winny dla lic z alabastru.
Grono dam poszło do księcia Lancastru.

47.  „Był to pan możny, co niegdyś ambitnie
Bił się wraz z Luzy przeciwko Kastylji,
Poznał ich dzielność, pamiętał, jak bitnie,
Jak obok niego szczęśliwie walczyli:[1]
Wiedział, jak miłość na téj ziemi kwitnie
W sercach szlachetnych, boć on sam w téj chwili
Miał córę panią na luzyjskim tronie
I znał, jak serce małżonka k’niéj płonie.

48.  „Nie mógł sam stanąć skrzywdzonym z pomocą,
Aby zamieszką kraju nie zakłócić,
Lecz rzekł: — „„Gdym niegdyś chciał walcząc przemocą
Słuszność praw moich w Iberji przywrócić,
Poznałem Luzów, ci z męstwem i mocą
Łączą szlachetność — tam radzę się zwrócić.
Wierzę, iż tylko oni jedni mogą
Ogniem i mieczem wasz wstyd pomścić srogo.

49.  „„Gdy zgoda — rzeczcie, piękne, ja-m gotowy
W téj waszéj sprawie wnet wyprawić posły,
Trzeba, by listy układnemi słowy
O krzywdzie waszéj ostrożnie doniosły:
Do serc rycerzy czułemi namowy,
Do ich się duszy odwołajcie wzniosłéj,
A wierzę mocno, że za dni niewiele
Przyjdą wam w pomoc, obrońcy-mściciele““.


  1. O pobycie księcia Lankastra w Luzytanii i jego walkach z Kastylczykami patrz notę 34 — ok. 139 — Pieśń III.