Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/193

Ta strona została przepisana.

80.  To mię ubóstwo do szpitala wciska,
Bym żył z jałmużny bez innego środka:
To, gdy nadzieja choć na chwilę błyska,
Wnet jeszcze cięższy zawód mię napotka:
A gdy, rozbitek, chwytam się urwiska
W rękach zbawienia rwie mi się nić wiotka;
Jak ów Ezechjasz, król w Judzkiéj krainie,[1]
Jeżeli wskrzesam, — to cudem jedynie.

81.  O Nimfy moje, tego jeszcze mało,
Że w ciągłéj nędzy dni znękany wiodę:
Ci, których w pieśniach okrywałem chwałą,
Taką mym rymom sądzili nagrodę:
W miejsce spoczynku, jakby należało,
W miejsce zaszczytnych laurów — na mą szkodę
Tyle udręczeń, mąk znaléźć umieli,
By mię pogrążyć w téj nieszczęsć topieli.

82.  Tacy, o Nimfy, światli tu wielmoże!
Wejrzcie na swoich z nad Tagu rycerzy,
W takiéj to u nich cenie i faworze
Wieszcz, co swém pieniem sławę ich dzieł szerzy!
Jakiż stąd przykład potomność brać może,
Piewcy lub mędrcy, gdy który zamierzy
Podać pamięci przez rymy wspaniałe
To, co na wieczną zasługuje chwałę?

83.  Wy mi zostańcie, skarbie mój jedyny
W ucisku — Muzy, niechaj przy was stoję
Zwłaszcza, gdy pragnąc sławić wielkie czyny
Ku chwale mężnych pieśń moje nastroję.
Wam ja przysiągłem, iż nigdy w wawrzyny,
Niegodnych ręce nie uwieńczą moje:
Gdybym pochlebstem tę klątwę naruszył,
Oby mnie gniew wasz złamał i w proch skruszył.

84.  Nigdy z mych pieśni chluby miéć nie będzie,
Kto gwałcąc boże i ludzkie ustawy
Własny interes ma na równym względzie
Ze sprawą bożą i monarchy sprawy:
Co kiedy wpływy i władzę posiędzie
Ciemięży naród przez wyzysk nieprawy,
I po to pragnie być wśród silnych pierwszy
By swym występkom mógł dać zakres szerszy. —


  1. Ezechiasz, król Judy, dotknięty śmiertelną chorobą, wskutek gorących modłów miał otrzymać, według podań biblijnych, przedłużenie życia na lat 15.