Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/206

Ta strona została przepisana.

45.  Tymczasem króla inna myśl kłopoce:
Z rozkazu jego wsławieni wieszczkowie[1]
Swą błędną sztukę i piekielne moce
Badają, co im los niepewny powie?
Jakie dzisiejszy dzień wyda owoce
I co się kryje w przyszłości osnowie,
Po co przybyły owe Luzytany
Do ich krainy z Hiszpanji nieznanéj?

46.  Tym razem piekło sług swoich nie myli,
Bo ukazuje, jak ci nowi woje,
Kiedy się Indja w wieczne jarzmo chyli
Na gruzach państw jéj szerzą swe podboje.
Trwożni, zdumieni — śpieszą w jednéj chwili
Wieszczkowie panu odnieść wróżby swoje,
Ostrzedz, jak straszne znaki wzrok ich czyta,
Które im ofiar odkryły jelita.

47.  Trwoga tém większe przybiera rozmiary,
Gdy Mahometa kapłan świętobliwy,
Wielki chrześćjańskiéj nienawistnik wiary,
Nad wszystkie inne wyższéj i prawdziwéj,
Ujrzał sen, w którym — jak z rodu Agary
Idący Prorok — sam Mahomet żywy —
Jawił się Bachus, co dotąd bez zmiany
W swéj nienawiści wytrwał niezachwiany.

48.  „Strzeżcie się — rzecze — o druhowie moi,
Tych klęsk i wrogów, którzy zdali kroczą
Przez płynny kryształ do waszéj ostoi,
Strzeżcie się, zanim zgubą was otoczą.“
Chwilę zbudzony Maur się niepokoi
Tego widzenia osnową proroczą,
Ale je bierze za zwykłe snu złudy
I znów usypia bezpieczny jak wprzódy. —

49.  Usnął. Bach wraca. „Nie znasz mię? Jam dziady
Nauczał twoje. — Wy moi poddani, —
Jam wielki dawca praw, — memi zasady
Dotąd żyjecie — wy — chrztem nie oblani?
Spisz, barbarzyńco, gdy ja pełnię zwiady —
Wiesz, czego obcy chce w waszéj przystani?
Oto — by zdeptał wiarę i znieważył
Jakąm ja ciemny ród ludzki obdarzył.


  1. Barros w IV-éj Dekadzie swéj historyi opowiada, iż pewien wieszczek ukazał Samorinowi w naczyniu napełnioném wodą obraz floty płynącéj zdaleka w zamiarze zniszczenia handlu i potęgi Maurów na Wschodzie.