1. Lecz już kochanek Koronisy[1] zmiennéj,
Zwrócił ku wodom bystre swoje konie,
Gdzie Temistanu[2] ocean bezdenny,
Zachodnie krańce objął w swoje tonie:
Wietrzyk swém tchnieniem uśmierzał skwar dzienny
I zlekka marszczył szafirowe błonie,
I rzeźwił kwiaty, lejąc spokój cichy,
Na wonny jaśmin i lilij kielichy:
2. Gdy piękne Nimfy z ulubieńcy swemi,
Poszły dłoń w dłoni na Tetydy sale,
W komnaty lśniące przepychy cudnemi,
I ozdobione w kosztowne metale,
Gdzie wzywa Tetys z uczty obfitemi,
I stoją stoły nakryte wspaniale,
Z tysiącem potraw, aby pokrzepiły,
Nadmiarem wrażeń wyczerpane siły,
3. W krzesłach z kryształu uroczemi grony,
Siedli parami, każdy rycerz z damą;
Piérwsze zaś miejsca i złociste trony,
Zajęła Tetys z znakomitym Gamą.
Niczém przy uczcie tutaj zastawionéj,
Uczty egipskie rozsławione Famą;
W złocistych misach różnych dań bez liku,
W misach dobytych z skarbnic Atlantyku.
4. Włoski falernie, płyn, co się strumieni
Tu z czar — nie tylko-ć przewyższa odorem,
Lecz i ambrozję, którą tyle ceni
Jowisz wraz ze swym nieśmiertelnym dworem.
W czarach z djamentu ten napój się pieni,
Z głazu, co stali stawi się oporem,
Płyn z wodą zmieszan skrzącą strugą strzela,
I serca ludzkie nagle rozwesela.