1. Boje opiewam i tych mężów chwały,
Co z luzytańskich zachodnich wybrzeży,
Na nieznajomych mórz biegli kryształy,
Gdzie się nad fale Taprobana[1] jeży,
I niebezpieczeństw zwalczali nawały,
Jak na niezłomnych przystało rycerzy;
Aż nowe państwo wznieśli sławnym trudem
Śród obcych ludów męstwa swego cudem, —
2. I owych królów wiekopomnéj sławy,
Co rozszerzając swoje panowanie,
Azyi, Afryki podbili dzierżawy,
Niewiernych kłoniąc pod krzyża władanie;
Co rycerskiemi uwiecznieni sprawy
Już nieśmiertelność wzięli w posiadanie.
Pieśń ma ich poda ludom dla nauki,
Gdy ty mię wesprzesz, o gienjuszu sztuki!
3. Przestańmy sławić Trojanów lub Greków
Morskie wyprawy i rycerskie czyny,
Macedończyka bohatera wieków,
Albo Trajana zwycięskie wawrzyny:
Was sławię, których śród śmałych zacieków
Wiódł Mars z Neptunem, was, — o Luza syny!
Umilknij, Muzo, z pieśnią starożytną
Przed tych wybrańców chwałą bardziéj szczytną. —
4. A wy, o nimfy srebrnéj Tagu toni,
Co nowy zapał w piersi méj niecicie,
Jeśli się ku mnie łaska wasza skłoni,
Żem wasze brzegi opiewał w zachwycie,
Zdarzcie, niech pierś ma męskiém tętnem dzwoni,
Niech wzniosłym stylem władnie należycie,
By — zachwycony sławą waszych dolin —
Nad Hipokrenę[2] przeniósł was Apolin!