75. Potrzebom ciała gdy się zadość stało,
Kiedy potrawy wykwintne spożyto,
Gdy harmonijną, a słodką pochwałą
Czyny potomków wędrowcom odkryto;
Tetyda z wdziękiem, z postawą wspaniałą,
Chcąc zwiększyć uczty świetność znakomitą
Tém, co dzień jasny w większy blask oblecze,
W te do szczęsnego Gamy słowa rzecze:
76. Mądrości boskiéj dziękczyń, bohaterze,
Że ci dozwala oczy cielesnemi
Dojrzéć to, czego nigdy nie dostrzeże
Błędna nauka, marny rozum ziemi!
Roztropność, stałość, moc — jako puklerze
Wdziawszy — pójdź za mną z towarzyszmi twemi“.
To rzekłszy, wkracza w las skalistą drogą,
Ostrą i ludzką niedeptaną nogą.
77. Wkrótce dosięgli wierzchołka wyżyny:
Szczyt to wyniosły tak kwieciem usłany,
Iż depcąc cudne szmaragdy, rubiny,
Zdało się, że to bożych sal dywany.
Wnet im glob duży błysł w powietrzni sinéj
Tak cały światłem przejęty, oblany,
Że równie wnętrze jego jak powłoka
Były dostępne dla każdego oka.
78. Istoty jego oko nie pochwyca,
Lecz widać, że się składa kula cała
Z wielu kul, którym najwyższa prawica,
Tworząc je — wspólny jeden środek dała:
Krążą, ta zniża, ta podnosi lica,
Lecz to na obwód ogólny nie działa,
Ten wciąż niezmienny — w którą spojrzysz stronę,
To dzieło boże oglądasz skończone.
79. Tak doskonałe, jednakie, na niczem
Nie wsparte, — twórcy swojego odbicie
Gama oglądał z drżenidm tajemniczem
I z ciekawością odczuwaną skrycie. —
Bogini rzecze: „Tu, przed twém obliczem
Wszechświat w skróceniu w całym jego bycie,
Byś całą ziemię przejrzał i oglądał,
Gdzieś jest, gdzie będziesz i gdziebyś być żądał.